- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę wywody ojca o życiu na Ziemi. Ale teraz, po roku spędzonym w żałobie po bliskich, o których sądziła, że nie żyją - była mu wdzięczna za tę gadaninę. Serce wezbrało jej ciepłem. Mimo to, gdy pan Griffin rozprawiał, spojrzenie Clarke mimowolnie odbiegło w bok, pod krawędź lasu. Z cienia drzew wychynęła właśnie długa, smukła sylwetka ludzka z łukiem na ramieniu. - A wiesz, mnie się podoba sierp łowcy jako nazwa - odparła z roztargnieniem, uśmiechając się mimo woli. Bellamy zwolnił kroku i otaksował polanę spojrzeniem. Wiedziała, że szuka właśnie jej - i mimo wszystkiego, przez co dotąd przeszli, serce wciąż jej trzepotało na tę myśl. Nieważne, jakie przeciwności ta dzika, niebezpieczna planeta ciskała im pod nogi; radzili sobie z nimi. Przezwyciężali je. Razem. Gdy podszedł nieco bliżej, dostrzegła barwny ciężar na jego ramieniu. To był ogromny zabity ptak o jaskrawych barwach i długiej, cienkiej szyi. Wyglądało na to, że wykarmią nim połowę zgromadzonych. Clarke o mało nie pękła z dumy. Obóz liczył już ponad czterysta głów, łącznie ze świetnie wyszkolonymi kolonistami - ale Bellamy nadal był najlepszym myśliwym. - Czy to indyk? - zainteresował się ojciec Clarke. - Widzieliśmy je w tutejszych lasach - dodała matka, osłaniając oczy przed ostrym zachodzącym słońcem. Bellamy podchodził powoli do ich trójki. - Na północnym wschodzie, zeszłej zimy. Z początku wzięliśmy je za pawie - spójrz na te niebieskie pióra! W każdym razie żaden nie dał się nam złapać. - Bellamy potrafi złapać wszystko - wypaliła Clarke i natychmiast oblała się rumieńcem. Jej matka znacząco uniosła brew. Dziewczyna trochę się niepokoiła tym, jak rodzice zareagują na jakiegoś innego chłopaka niż świetnie rokujący Wells, pochodzący z ,,Feniksa". Ku jej wielkiej uldze przyjęli go bardzo ciepło. Koszmar, przez który sami przeszli, wyzwolił w nich pokłady empatii, a nawet opiekuńczości względem nowego chłopaka. Bellamy sypiał w ich chacie. Budził się co chwila, drżący, zlany potem, przerażony powracającymi snami o plutonach egzekucyjnych, zasłonach na oczy, o wrzaskach Clarke i Octavii, które przeszywały go aż do kości. Państwo Griffinowie szykowali wtedy uspokajające ziołowe napary, a ona siedziała i trzymała go za rękę. Ani ojciec, ani matka nie zrobili żadnej ostrzegawczej uwagi odnośnie do stanu chłopaka. Teraz oboje pomachali mu radośnie. A jednak coś było wyraźnie nie tak; Clarke poczuła, jak sztywnieje jej kark. Bellamy szedł jakoś dziwnie, inaczej niż zwykle. Był blady i wciąż oglądał się przez ramię. Oczy miał wielkie i wystraszone. Z twarzy Davida Griffina znikł uśmiech. Chłopak bezceremonialnie cisnął mu martwego ptaka w wyciągnięte ramiona. - Clarke - przemówił zdyszanym szeptem. Czyżby biegł? - Musimy porozmawiać. Chwycił ją mocno za ramię i ruszył szybkim krokiem. Minęli ognisko i szereg świeżo wybudowanych chat. Potknęła się o wystający korzeń i omal nie upadła; nawet tego nie zauważył, po prostu wlókł ją za sobą. - Bellamy, przestań! - zawołała i wyrwała rękę. Jego spojrzenie na moment przestało być szklane. - Przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał swoim zwyczajnym głosem. Clarke pokiwała głową. - Mnie nic. Ale co z tobą? Chłopak obrzucił obóz szybkim, badawczym spojrzeniem. W jego oczach znów lśniła panika. - Gdzie jest Octavia? - Wraca znad wody z dzieciakami. - Octavia kilka godzin temu zabrała młodsze dzieci nad strumień, gdzie mogły się bawić, nie przeszkadzając dorosłym w przygotowaniach do wieczerzy. Właśnie parami wchodziły na polanę, trzymając się za ręce; czarnowłosa Octavia otwierała pochód. Clarke wskazała ją palcem. - Widzisz? Na widok siostry Bellamy odrobinę się rozluźnił. Ale gdy spojrzał Clarke w oczy, twarz mu pociemniała. - Zauważyłem w lesie coś dziwnego. Dziewczyna przygryzła wargi, tłumiąc westchnienie. Nie po raz pierwszy w tym tygodniu słyszała te słowa. Nawet nie dziesiąty. Ale ścisnęła jego dłoń, kiwnęła głową i zachęciła: - Opowiadaj. Przestąpił z nogi na nogę. Z jego zmierzwionych ciemnych włosów spłynęła kropla potu. - Jakiś tydzień temu, nie pamiętam dokł znalazłem na jeleniej ścieżce wielką stertę liści. Tam na drodze do Mount Weather. Wyglądał podejrzanie. - - powtórzyła Clarke, starając się zachować spokój. - Kupa liści. W lesie. Jesienią. Podejrzana. - To była wielka sterta. Cztery razy wyższa niż wszystkie inne wokół. Dość wielka, żeby ktoś mógł się w niej schować. - Zaczął iść, mówiąc bardziej do siebie niż do dziewczyny obok: - Nie zatrzymałem się wtedy, żeby się jej przyjrzeć. Powinienem był. Czemu tego nie zrobiłem? - No - rzekła Clarke bardzo powoli. - Chodźmy i przyjrzyjmy się jej teraz. - Kiedy już jej tam nie ma! - odparł Bellamy, mier
ebook
Wydawnictwo Bukowy Las |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Bukowy Las |
Rok publikacji: | 2018 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.