- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ońca spodobał mi się ten pomysł, a już tym bardziej nie zależało mi na zbijaniu ceny kosztem własnego zdrowia. Skoro jednak zaproponował mi to lekarz specjalista, nie oponowałem. Dzień przed operacją nie spałem prawie wcale, oglądałem sterty gazet, oceniając nosy ludzi na zdjęciach; wyobrażałem sobie siebie już po zabiegu. Tak mocno oczyma wyobraźni widziałem swój nowy nos, że w pewnym momencie, gdy przechodziłem obok lustra i zobaczyłem się ze starym nosem, niemal krzyknąłem. Rano, wedle wskazań lekarza, zjadłem lekkie śniadanie i starałem się czymś zająć do godziny szesnastej, bo właśnie na szesnastą miałem stawić się w klinice. Nie poszedłem tego dnia do szkoły, bo wiedziałem, że nie będę w stanie skupić się na lekcjach. O operacji uprzedziłem tylko kilka najbliższych mi osób z klasy, nie chciałem, by w szkole rozniosła się wiadomość o moim zabiegu, a co za tym idzie, plotki i zbędne emocje. W szpitalu byłem na pół godziny przed czasem. Siedziałem w pustej poczekalni przed gabinetem, z oddali dobiegały mnie odgłosy z sali operacyjnej. Nie wiedziałem, kto jest operowany ani jaka część ciała, ale to, co słyszałem, sprawiało, że każdy inny człowiek będący na moim miejscu wziąłby nogi za pas. Wyobraźnia zdziałała swoje. Miałem wrażenie, że operujący lekarz ma wśród swoich narzędzi młotek, piłę tarczową, pompę ssącą i wiertarkę. ,,Boże, co oni wyrabiają z tym człowiekiem", pomyślałem. Po chwili otworzyły się drzwi i moim oczom ukazało się łóżko, na którym leżała pani po nosa, zaraz za nią sztab pielęgniarek i sam chirurg. Jedna z pań zaprosiła mnie do pokoju, gdzie miałem przebrać się i przygotować do zabiegu. Chciałem porozmawiać jeszcze chwilę z lekarzem i ustalić ostatnie szczegóły, ale nie był zainteresowany rozmową ze mną. Wahałem się, nagle przyszły mi do głowy tysiące myśli: co będzie jeśli coś się nie uda? Wtedy podeszła do mnie pielęgniarka i powiedziała, że wszystko będzie dobrze, że to znakomity lekarz i będę bardzo zadowolony. Po chwili leżałem na sali operacyjnej. Pielęgniarka zapytała mnie, jaką formę znieczulenia sobie życzę, odparłem nieco przerażony, że ustalaliśmy wcześniej znieczulenie ogólne. Na to pielęgniarka odparła: ,,Czyli na Jezuska"; podniosłem się ze stołu i ze znakami zapytania w oczach wyksztusiłem ciche, ale niecierpiące zwłoki ,,Co?". Odpowiedź wprawiła mnie w osłupienie: ,,Walimy pacjenta młotkiem w głowę, on krzyczy ,,o Jezu" i pada ogłuszony, czyli narkoza na Jezuska". Cóż po chwili zrozumiałem, że pani przejawiała osobliwe poczucie humoru, choć może w innej sytuacji byłoby to nawet zabawne. Ostatnie, co pamiętam, to słowa anestezjologa: ,,Poczujesz się jak po drinku", i rzeczywiście, zakręciło mi się w głowie i po, moim zdaniem, chwili obudziłem się z gipsem na nosie. Zgodnie z umową tego dnia musiałem wrócić do domu, więc ciągnąłem za sobą nogi, wisząc lewą ręką na mamie i prawą na mojej sąsiadce. Dobrze, że mieszkam tylko dwie przecznice od szpitala. W domu dostałem krwotoku z nosa i oczu. Wtedy zrozumieliśmy, że zrobiliśmy ogromny błąd, decydując się na operację w przychodni zamiast w szpitalu. Lekarz i anestezjolog zapewniali, że to normalne i wszystko jest w porządku, ale nie było. Nie wolno wypuszczać do domu pacjenta po znieczuleniu ogólnym. Podczas krwotoku mogłem zadławić się własną krwią, również środki używane do znieczulenia ogólnego nie przestały jeszcze działać i mogły wywołać nieoczekiwane skutki, z którymi moja mama w żaden sposób nie umiałaby sobie poradzić. Następnego dnia obudziłem się ledwo żywy, nos zapchany setonami dał mi popalić, nigdy nie potrafiłem oddychać ustami, więc noc była po prostu męczarnią. Nie mogłem oprzeć się pokusie zerknięcia w lustro, jednak tak szybko, jak wziąłem je do ręki, tak szybko odłożyłem. Nie przypominałem żywego człowieka: cała twarz była fioletowa, pod oczami i na skroniach miałem ogromne krwiaki, a głowę spuchniętą jak piłka lekarska, ciężką i obolałą. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to że trzy tygodnie zwolnienia to stanowczo za mało. Wedle wskazań lekarza setony umieszczone w nosie miałem usunąć dopiero w drugiej dobie po operacji. Przez całe dwa dni zastanawiałem się, jak ja sam w domu wyjmę z nosa coś takiego, coś co z całą pewnością przykleiło się do świeżych ran. Byłem przekonany, że trzeba będzie nasączyć setony jakimś płynem znieczulającym czy specjalną maścią. Pana doktora nie było, gdyż zaraz po mojej operacji wyjechał na narty, więc pozostała mi sąsiadka anestezjolog. Niepotrzebnie zastanawiałem się, jak usuwa się sączki; okazało się, że bardzo prosto. Pani Ewa złapała jeden po drugim i po prostu wyciągnęła. Po chwili było po wszystkim, a ja bardzo przepraszałem
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | My Book |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 03.02.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.