- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.owe organizacje dążące do rewizji obecnych granic. Miejmy zatem nadzieję, że noga mu się powinie i nie uzyska odpowiedniej ilości głosów. Wyjechaliśmy za Wałbrzych. Ślimacza prędkość i miarowe kołysanie na nierównym torowisku wprowadziły mnie w stan półletargu. Zaczynałem na dobre przysypiać. Nie trwało to długo, przypomniało mi się, że za niecały kwadrans zostanę poddany ciężkiej próbie, jaką jest dla każdego podróżnego przesiadka na autobus PKS. Widmo korzystania ze zbiorowej komunikacji samochodowej było przerażające. W Sędzisławiu czekała mnie zażarta i bezpardonowa walka, prowadzona w stylu przypominającym skrzyżowanie hokeja na lodzie z wolną amerykanką. Tylko energiczne popychanie, sprytne klinczowanie i efektowne ,,bodiczkowanie", umożliwiało zdobycie upragnionego miejsca w przepełnionym, przypominającym gigantyczną beczkę jelczu. Musiałem się poważnie liczyć z koniecznością stosowania tych podstawowych elementów ,,gry bez krążka". Jeśli nie uda mi się dojechać pierwszym planowym kursem do Kamiennej Góry, przepadnie ostatnie z trzech połączeń do P. Oznaczałoby to parokilometrowy marsz z pełnym obciążeniem, w tym rejonie trudno liczyć na podwiezienie autostopem. Ocknąłem się z zamyślenia - drżałem na całym ciele. Dygotanie nie było wynikiem lekkiego trzęsienia ziemi lub tąpnięcia w którejś z wałbrzyskich kopalń. To ociężałe trójczłony pociągu przetoczyły się z łoskotem i zgrzytem po nierównych rozjazdach stacji. Sprawdziłem skrzętnie, czy mam dobrze pozapinane wszystkie guziki i zamki błyskawiczne - rozpięta koszula lub kurtka może zostać łatwo rozszarpana. Zbliżałem się nieuchronnie do pola bitwy ,,Pod przystankiem autobusowym". Niewygodny stelaż wbijał mi się boleśnie w okolice nerek, cienkie paski toreb wpijały w zdrętwiałe ręce. Zasłużyłem sobie na taką karę brakiem niezbędnej bojowości - nie potrafiłem tratować kobiet i dzieci, a był to jedyny sposób osiągnięcia zbawczego wnętrza pojazdu. Na dworzec w Kamiennej Górze dostałem się dopiero następnym kursem, o godzinę za późno na planową przesiadkę. Miałem jednak szanse dotarcia do celu przed zapadnięciem zmroku. Całe szczęście, nie znałem bowiem zupełnie okolicy. Nic w tym dziwnego. Kotlina Kamiennogórska, leżąca na pograniczu Sudetów Zachodnich i Środkowych, nie przyciąga zbytnio ani turystów, ani geologów. Gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ta porośnięta gęstymi lasami, pofałdowana okolica znalazła się w centralnej Polsce, mogłaby stanowić atrakcję większą od Gór Świętokrzyskich. Tutaj, w środku Sudetów, otoczona wyższymi pasmami, mogła być ciekawa co najwyżej ze względu na dogodne połączenie komunikacyjne - od wieków wiódł tędy ważny szlak z północy na południe, w kierunku Pragi. Nie miałem zamiaru pokonywać dwustu kilometrów dzielących mnie od stolicy Czechosłowacji. Maszerowałem na zachód, w kierunku Kowar, co wiązało się z wyjściem z doliny Bobru na pierwsze grzędy pagórków Gór Lisich. Droga według opisu, który dostałem od doktor Rogalskiej, była dosyć prosta - najpierw po szosie w kierunku przełęczy, a po paru kilometrach w prawo, w dół do doliny potoku. Znalezienie szkoły, w której załatwiła zakwaterowanie, nie powinno być trudne. Oddalałem się powoli od szarych i obdrapanych budynków miasta. Otoczyła mnie wybujała zieleń pogranicznych łąk, kiedy usłyszałem z tyłu miarowe buczenie silnika. A jednak, coś tu w sobotę wieczorem jeździ! Ucieszyłem się, natężenie ruchu kołowego było bowiem zbliżone do zera. Przez ostatnie pół godziny minął mnie tylko jeden pyrkoczący maluch, wypełniony przez pół tuzina osób i sterty skotłowanego bagażu. Liczyłem jeszcze na jakiś zabłąkany samochód dostawczy czy ciężarówkę. Zawodowi kierowcy zabierają chętnie ,,na łebka", pozwala im to na podreperowanie pustej kasy. Obróciłem się. Może ujrzę wyłaniającą się zza pagórka pokraczną sylwetkę żuka lub nyski? - Nic z tego - mruknąłem rozczarowany. Spomiędzy przydrożnych drzew prześwitywał fragment śnieżnobiałej karoserii. Straciłem nadzieję, było oczywiste, że nikt nie poleruje tak intensywnie społecznej własności. Skoncentrowałem się na omijaniu kałuż wypełniających zagłębienia pofałdowanego asfaltu. Hałas wzmógł się jeszcze bardziej i zszedłem na pobocze, by przepuścić zbliżający się pojazd. Wolałem uniknąć wątpliwej przyjemności, jaką jest oblanie fontanną mętnej deszczówki. Nie zostałem jednak wyprzedzony. Usłyszałem cichy pisk hamulców. Owiał mnie podmuch cieplejszego powietrza i duszący swąd spalin. Samochód zrównał się ze mną. Od strony pasażera zaczęła opadać majestatycznie elektrycznie sterowana szyba. Określenie ,,majestatycznie" było w pełni adekwatne. Zorientowałem się, iż nie mam do czynienia z maluc
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | My Book |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 09.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.