- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nie okażą się bezcenne. Kiedy wyjaśniamy ojcu, co zamierzamy zrobić, jest zaniepokojony i zawstydzony. Smrodu w pokoju nie da się już jednak wytrzymać. Sprawia, że pracujemy tak sprawnie, jak to tylko możliwe. Obmywamy ojca. Po zdjęciu brudnych poszewek zanoszę je do pomieszczenia, które wygląda na gospodarcze, i zostawiam z lekkim poczuciem winy. Z innej, najwidoczniej opuszczonej sali, biorę czystą pościel z jednego łóżka i koce z drugiego, tłumacząc sobie, że jeśli sama nie wezmę, to znikąd nie dostanę. Pod moją nieobecność siostrze udało się rozśmieszyć tatę. Kiedy zakładamy mu nową pościel, uderza mnie myśl, jak bardzo nasze poczucie człowieczeństwa zależy od takich podstawowych rzeczy. Nic tak naprawdę się nie zmieniło, nadal nie jestem do końca pewna, jaki dokładnie jest stan zdrowia ojca, mimo to czuję, że osiągnęłyśmy coś wielkiego. Robi się późno. Postanawiamy, że zostanę w szpitalu na noc, a siostra pojedzie do hotelu w mieście. Chciałabym jechać razem z nią, ale odtąd musimy zajmować się ojcem na zmianę. Siostra w samą porę wydostaje się z oddziału - budynek zamykają o dwudziestej trzeciej. Członkowie rodziny mogą zostawać na noc, ale zamknięte drzwi uniemożliwiają swobodne wchodzenie i wychodzenie. Przytuliwszy ją na pożegnanie, wracam do pokoju. Nie zazdroszczę siostrze samotnego powrotu i szukania noclegu o tej porze, ale nie mam też pojęcia, jak poradzę sobie przez noc w szpitalu. Tata powoli traci świadomość. Słucham jego oddechu, kładę mu rękę na klatce piersiowej, aby poczuć bicie serca - równomierne, choć bardzo słabe. Worek krwi wiszący przy jego głowie jest już prawie pusty. Przyglądam się mu czujnie i nie mam siły myśleć, co zrobię, kiedy krew się skończy. Wybieram numer firmy ubezpieczeniowej ojca, ale słyszę tylko automatyczną wiadomość. Przypominam sobie, że zostawiłam ładowarkę w torbie siostry, i rezygnuję z dalszego dzwonienia do kogokolwiek. Gaszę światła, wyglądam przez okno na wzgórza na północ od szpitala i słucham, jak nocna cisza spowija oddział. Robi się tak zimno, że narzucam na ojca górę koców. Sama siedzę w płaszczu i czekam. Po chwili drzwi otwierają się i ponownie pojawia się wymęczona pielęgniarka. W ciszy przyglądam się, jak zdejmuje pusty worek na krew, wiesza nowy i upewnia się, czy krew płynie. Ma na sobie fartuch, który dobrze wyglądałby na rzeźniku w ubojni. Dopiero po jej wyjściu uświadamiam sobie, że nie miała rękawiczek chirurgicznych ani nie umyła rąk. Jakiś czas później przychodzi inna pielęgniarka. Udaje mi się wykrzesać z siebie uśmiech i zaoferować pudełko rękawiczek. Kobieta ostrożnie bierze parę i wkłada do kieszeni. - Nie, nie. - Uśmiecham się przymilnie. Pokazuję na migi, żeby je włożyła, ale ona tylko porusza dłonią, żeby mi zademonstrować, że ma już na sobie jedne. Są całe we krwi i w plamach, więc pokazuję, żeby je zdjęła i włożyła nowe. Moje machanie rękoma musi wydawać się niedorzeczne, ale - jak wariatka, za którą prawdopodobnie bierze mnie pielęgniarka - nie daję za wygraną, dopóki ona, wzdychając, nie zmieni rękawiczek. Stare chowa do kieszeni. Cała ta sytuacja stanie się dla mnie zrozumiała dopiero kilka dni później, kiedy inny gość wyjaśni mi, że szpital w ogóle nie zapewnia pracownikom produktów jednorazowego użytku - żadnej waty, papieru czy plastiku. Pielęgniarki muszą je kupować na własną rękę, z pensji, które i tak są bardzo niskie. Komedia z rękawiczkami powtarza się odtąd regularnie. Za każdym razem, gdy daję pielęgniarce świeżą parę, mam ochotę się rozpłakać. Ale tej pierwszej nocy, kiedy zaniepokojona na wpół drzemię, na wpół nasłuchuję, czy ojciec oddycha, jestem zbyt oszołomiona, by płakać. Od lat spodziewałam się tego telefonu. Snułam w głowie różne scenariusze, aby móc odpowiednio zareagować i podjąć niezbędne decyzje, kiedy ten moment wreszcie nadejdzie. Dopiero w ciszy i ciemności szpitalnego pokoju zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek. W NIEDZIELNY PORANEK, zbyt wcześnie na przypadkową wiadomość, słyszę sygnał esemesa. Tekst brzmi: ,,Krwaw Nie dzw". Dzwonię. Ojciec brzmi okropnie. Jego głos oddaje jego stan - człowieka, który wykrwawia się na śmierć. Dusi się i kaszle, ledwo może mówić, słychać, że pluje krwią. Mówię mu, żeby się trzymał. Dzwonię do jego przyjaciółki P., która mieszka po drugiej stronie wyspy, a ona wzywa karetkę. Kierowca odmawia jednak wyjazdu do zgłoszenia. Niedzielę spędza z rodziną. Uznaje, że będzie to zmarnowana podróż, bo zanim dojedzie, ojciec będzie już martwy, więc w sumie może poczekać do poniedziałku. P. krzyczy na niego, przymila się. Dużo czasu zajmuje jej i jej mężowi przekonanie kierowcy, że pomimo niedzieli i perspektywy godzinnego kursu musi jechać. P. opowie mi o ty
ebook
Wydawnictwo Cyranka |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Cyranka |
Rok publikacji: | 2020 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.