- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.znakomitości, zaczęli rozmawiać ze sobą w małych grupkach. Mówiono ściszonymi głosami, ale ton rozmów stawał się coraz bardziej ożywiony i co chwilę słychać było dźwięczny wybuch śmiechu jakiejś damy. Riziero, kiedy nie miał nic innego do roboty, lubił obserwować. Przyglądał się więc teraz z dużym zainteresowaniem młodemu sekretarzowi z grupy eskortującej kardynała Acquavivę. Widocznie bardziej nieśmiały niż inni, sekretarzyna milczał, ale jego oczy, pełne ciekawości, przesuwały się z jednej osoby na drugą. Dobre parę razy zatrzymały się na jednej z dam dworu markizy. Sama markiza, kiedy tylko upewniła się, że dwaj dygnitarze pochłonięci są rozmową, odsunęła się od nich i zaczęła rozmawiać z osobami siedzącymi blisko niej. Jej dwórka, na którą tak często patrzył młody sekretarz, nie mogła mieć więcej niż szesnaście lat. Miała wdzięczne zielone oczy, które kiedy nie śledziły ruchów markizy, wbite były w podłogę. Tylko raz je podniosła i wtedy właśnie, zauważył Riziero, jej wzrok przeszył powietrze jak szpada i utonął w oczach sekretarzyny. Ten zalał się nagłym rumieńcem i -- po krótkiej wymianie spojrzeń -- opuścił wzrok. Nagle zabrzmiał głos kardynała Acquavivy, który poprosił markizę o pozwolenie odejścia. -- Niestety, o wspaniała i nader czarująca pani, nasza pielgrzymka nie kończy się tutaj -- mówiąc to, kardynał wstał, a za jego plecami sekretarze ustawiali się już w ordynku stosownym do ceremonii odejścia. Aby dołączyć do grupy, młody sekretarz musiał przejść koło dwórki i Riziero zobaczył, jak młodzieniec musnął w przelocie jej rękę. Kardynał zaś kontynuował swą mowę pożegnalną: -- Tego wieczoru zatrzymać się będziemy musieli na wielu jeszcze stacjach, ale żadna z nich nie będzie tak miła naszym sercom jak ta oto -- mówił, kłaniając się. -- A na jakich to przystankach zatrzymywać się będzie kardynał? -- zapytał Riziero Alessandra, szepcząc mu do ucha. -- A bo ja Jakaś inna willa, jakiś inny pałac. Odwiedza co najmniej dwa lub trzy domy każdego wieczoru, ale zawsze przed północą. O tej porze jego przyjaciółka oczekuje go w Villa Medici, aby zmówić razem z nim Glorię. Zachęceni przykładem kardynała również inni goście zaczęli wstawać i gawędzić w parach lub małych grupkach przy oknach lub przy kominku, gdzie palił się ogień. Riziero zrozumiał, że czas na działanie. Podszedł wprost do markizy, skłonił się i rzekł: -- Bardzo mi się podobały cyprysy jej wielmożności. Uwielbiam to drzewo. Nie kłamał, ale też nie było pewne, czy jego wyznanie zainteresuje markizę ani czy spodoba jej się poufały ton Riziera. Markiza podniosła wzrok na postawną sylwetkę kawalera, jakby zdziwiona jego obecnością. Nastąpiła cisza. Po chwili markiza zapytała: -- A więc nie uważa pan, że cyprys jest symbolem śmierci? -- Nie -- odparł Riziero, wpatrując się w markizę. -- Uważam, jak Grecy, że cyprys jest symbolem miłości. -- Dla mieszkańców Toskanii jednakowoż jest tylko symbolem elegancji -- zaśmiała się markiza, niechcący podkreślając swój akcent z Sieny. A potem ciszej dodała: -- Symbolem miłości jest glicynia. Nie było im dane powiedzieć nic więcej. Kardynał Stuart, obserwujący ich kątem oka, uwolnił się od oblegającej go grupy gości i skierował swe potężne ciało w ich stronę. Riziero ukłonił mu się, jak wypadało. -- Rozmawialiśmy o drzewostanie, Eminencjo. Czy nie uważa Eminencja, że markiza wprowadzi swymi cyprysami nową modę w Rzymie? -- Nie lubię drzew -- odparł sucho kardynał. -- Szczególnie zaś nie lubię cyprysów. Riziero ukłonił się jeszcze raz z uprzejmym uśmiechem, poprosił markizę o pozwolenie oddalenia się i przyłączył się do Alessandra, który na szczęście znajdował się w pobliżu. -- Zakładam, że nie opuścisz domu markizy, nie zapoznawszy się ze swoim najbardziej prawomocnym rywalem -- powiedział Alessandro, kierując go w stronę jednych z drzwi. Drzwi te prowadziły do mniejszego saloniku, gdzie czterech dżentelmenów spokojnie przez cały czas grało w pikietę. Paru innych mężczyzn przyłączyło się do nich, obserwując grę. Uwagę Riziera przyciągnął starzec w przekrzywionej peruce i z wielkim nosem, którym ciągle wciągał tabakę. Po prawej jego stronie stał młodziutki paź; stary pan od czasu do czasu pocierał palcami policzek chłopca -- na szczęście. Za plecami starca stał zezowaty mężczyzna w koloratce, który zapisywał punkty i wygrane w małym notesiku. Riziero nie potrzebował szturchnięcia Alessandra, aby w starcu rozpoznać markiza Rosaspinę. -- Poważny rywal -- skomentował Alessandro z udawaną powagą, kiedy znaleźli się sami w karocy, wiozącej ich do domu. -- Mimo to nie sądzę, aby to on stał ci na przeszkodzie. -- A kto? -- zapytał Riziero. -- Stuart? -- Nie. O ile
ebook
Wydawnictwo Oficynka |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Oficynka |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.