- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ze powtarzała: Geniuś, bierz ty przykład z pana Kaczmarka, bo to mądry człowiek i daleko zajdzie. I wiesz pan co? Nie miała racji, boś pan kiep. A do głowy nie przyszło, że ktoś mógł tego Fachera porwać? Że porywacze pilnują, żebyś się do Żydka nie zbliżył? -- Ale nic nie wiem o żadnym Majchrzak westchnął. -- Przerażasz mnie pan, panie Antek. Ja, zwykły bandzior, mam komisarza pouczać? Bo ty przecież komisarzem byłeś, co nie? Primo -- klient cię kiwa, więc mógł nic nie powiedzieć o okupie. Secundo -- porywaczom nie musi wcale chodzić o okup. Detektyw głośno wypuścił powietrze. Majchrzak miał cholerną rację. I znał co najmniej dwa słowa z łaciny. Pewnie nawet trzy. -- Audiencja zakończona. Gówno wiesz, Kaczmarek, tyle ci powiem. Będzie tak: Tomuś towarzyszy pannie Barbarze, pan detektyw zajmuje się swoją robotą, to znaczy, nie wiem czym, i czeka na sygnał spłaty długu. My zaś szukamy wiaruchny z czarnego mercedesa. Dopadniemy ich i wyrównamy rachunki. A teraz wynocha. Najlepiej tylnymi drzwiami. Wąska uliczka tonęła w mroku. Kroki odbijały się w niej głośnym echem. Mężczyzna biegł wzdłuż długiego ceglanego muru. Nie zważał na kałuże, z których błotnista woda rozpryskiwała się na spodniach i eleganckim płaszczu. Byle szybciej. Wypchany plecak kołysał się rytmicznie. Nerwowe ruchy zdradzały rosnące zmęczenie. Z oddali dochodził tupot wielu par butów. Pogoń. Przebudziła się zlana potem. Szafa. Obraz Świętej Rodziny na ścianie. Zaczątki grzyba na suficie. Leżała we własnym łóżku. Bezpieczna, w mieszkaniu na Przemysłowej. To sen. Przeraźliwie realistyczny sen. Nic więcej. Ten sam od kilku dni. Tyle że pod wpływem wszystkich zdarzeń, pod wpływem emocji, widoku krwi i trupa, gadaniny o wschodnich mocach profesora Sracoś nie mogła dłużej oszukiwać samej siebie. Zadrżała. Zza ściany dobiegało miarowe chrapanie ojca. Wtórował młody bysio, sprowadzony niby dla ochrony. Jej ochrony. Cholera, diabli go nadali, jak się teraz ludziom wytłumaczy? Panienka pod jednym dachem z młodym mężczyzną. Baby jak nic wezmą ją na języki. Co wymyślić? Że niby daleki kuzyn z Kresów. Nie kupią. A może jednak? Najbardziej groteskowe w całej tej sytuacji było to, że przed tym co przerażało najbardziej, cały ten Tulka nie mógł jej ochronić. Nikt nie mógł. Nawet Antek. Wyjrzała przez okno. Ulica spała. Za parę godzin w stronę Cegielskiego ruszy pierwsza zmiana. Wszystko w porządku. Doprawdy? Od blisko dziewięciu lat nic w porządku nie było. Odkąd zabrakło mamy i Stasia. Ojciec zwariował, był jak duże dziecko. Wszystko spoczęło na jej wątłych barkach. Gdyby nie pomoc sąsiadki, wdowy Schulz, nie dałaby rady. Tamta opiekowała się tatą w ciągu dnia, dzięki czemu ona mogła pracować i uczyć się. Uczyć się i pracować. I tak w kółko, i nic więcej. Nagle usłyszała skrobanie w szybę. To Mruczuś, dachowiec, którego od czasu do czasu podkarmiała i pozwalała spać w ciepłym mieszkaniu. Poczekaj, kocurze, zaraz wejdziesz. Okno skrzypnęło i Mruczuś wślizgnął się do pokoju. Pobiegł prosto do ulubionego miejsca na szczycie regału z książkami. Próbowała złapać bestię, by przytulić miękkie i ciepłe futerko. Kot miał inne plany. Gdy jej ręce zanadto się zbliżyły, groźnie prychnął i wyszczerzył kły. Ostrzeżenie nie powstrzymało Działdowskiej. Chciała wziąć przybłędę na ręce. -- Kici, kici. Chodź do mamusi. Mruczuś machnął łapką i na jej skórze wykwitły plamki krwi. Syknęła z bólu, a w kota jakby diabeł wstąpił. Rozpoczął szaleńczą gonitwę. Zirytowana Barbara owinęła dłoń w chustkę do nosa i dalej próbowała kocura złapać. Ale Mruczuś był szybszy. -- Stóóój! To był impuls. Zaraz zakryła usta ręką, tą, której nie podrapał kocur. Na szczęście krzyk nikogo nie obudził. Tatuś i Tulka dalej w najlepsze chrapali. Najdziwniejsze było jednak to, że Mruczuś istotnie się zatrzymał. Rozumiał po polsku? Osobliwe. Kot zamarł w bezruchu koło niewielkiej doniczki z kaktusem. Podeszła do niego. Zwierzak tylko łypał ogromnymi oczyma. Bez oporu pozwolił się złapać. Ale ochota na przytulanie minęła. Nie po tym wybuchu wściekłości. Miał miała zamiar zrobić mu krzywdę. Ponownie otwarła okno. Wystawiła sparaliżowanego kota na zewnątrz. Mruczuś znalazł się nad przepaścią. Do bruku odległość była zabójcza. Coś się z nią działo, coś bardzo złego. Sąsiedzi nazywali ją kocią mamą, bo nigdy nie przeszła obojętnie obok najlichszego czworonoga. Dziś łaknęła krwi. Na szczęście dla Mruczusia otrzeźwiło ją nocne powietrze. Puściła kocura, ten ocknął się i uciekł w mrok. Zamknęła okno. Przestraszona usiadła na łóżku. Życie zmusiło Działdowskich do pozostania w starym mieszkaniu, w miejscu, w którym wydarzyły się straszne rzeczy i gdzie każdy
ebook
Wydawnictwo Media Rodzina |
Data wydania 2014 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Media Rodzina |
Rok publikacji: | 2014 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.