- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.as nie miała doświadczenia w wielogodzinnym prowadzeniu samochodu. Szczerze mówiąc, tylko Patrycja miała prawo jazdy na przyczepę, ale sprawiedliwie się zmieniałyśmy za kółkiem, choć może nie było to najrozsądniejsze. Do tego wszystkiego padało. I to nie była jakaś tam sobie mżawka. To była nieustająca ulewa, która ograniczała widoczność oraz zmuszała do jeszcze wolniejszej i ostrożniejszej jazdy. Widząc białą, gęstą firanę deszczu, zastanawiałyśmy się, kiedy i czy w ogóle trafimy na miejsce. Szczęśliwie, kiedy minęłyśmy Lesko, niebo się przejaśniło. Zupełnie nieprzyzwyczajone do nieustannych wiraży i serpentyn, obawiając się o nasze konie, posuwałyśmy się w tempie około dwudziestu kilometrów na godzinę. Inni kierowcy odgrażali nam się na rozmaite sposoby, bo sezon turystyczny już trwał i ruch był wzmożony. Stres spalił obiad, który zjadłyśmy jakiś czas temu na postoju, i teraz nie mogłyśmy się doczekać końca podróży. Wreszcie, około osiemnastej, zaparkowałyśmy przed domem otoczonym zielonym płotem. Dodatkowym punktem orientacyjnym, jaki podał nam ojciec Patrycji, była altanka z pergolą, stojąca w cieniu ogromnej lipy. To tutaj. Nacisnęłam klakson, żeby zapowiedzieć nasz przyjazd, i wysiadłyśmy z samochodu, oczekując na pojawienie się gospodyni. Trochę zaniepokoiła nas pustka i cisza w obejściu. Nie weszłyśmy na teren gospodarstwa, bo zaraz przy bramie stała buda, a w niej leżał duży pies. Nie wiedziałyśmy, jak długi ma łańcuch, a właściwie, czy w ogóle jest uwiązany. Najwyraźniej nie był w ogóle nami zainteresowany, chyba nawet spał. Ale lepiej nie ryzykować. Minął kwadrans i usłyszałyśmy kobiecy głos, dobiegający zza zakrętu drogi, którą przyjechałyśmy: - Dalej, no, Krasula, idziesz! Dalej! To była pani Łucja Bieniek, na którą czekałyśmy. Prowadziła dwie krowy z pastwiska na wieczorne dojenie. Aż przystanęła, tak się zdziwiła na nasz widok przed swoją bramą. Zbiło nas to z tropu. - Dzień dobry! Jesteśmy - powiedziała z wahaniem Patrycja. - A do kogo? - No, ojciec wysłał telegram, że przyjadę z koleżanką na dwa tygodnie. Jestem Patrycja. A to Magda. - Dzień dobry - przywitałam się - chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Pani się nas nie spodziewała? - Aaa! Teraz sobie przypominam! - zawołała, a my odetchnęłyśmy z ulgą - Tak, przepraszam, wejdźcie, dziewczyny! Zapraszam. Zdrożone, a ja was tu trzymam. Oj, no to się narobiło. Tadek pewnie nie dotarł z telegramem. Listonosz nasz. Wiecznie mu się auto psuje i tak to jest potem. A to ci historia! Ale wszystko w porządku, pamiętam, pamiętam. Ojciec, jak był tu w zeszłym roku z bratem twoim, to mówił, żeś na koniach na wsi i że na pewno cię musi tutaj przysłać, bo zachwycony był okolicą. Mówił, że masz swojego konia i że jeździsz, że historia! Tak, pamiętam, pamiętam. A pani - zwróciła się do mnie - też ma swojego konia, jak widzę? - Proszę mi mówić po imieniu. Nie, obydwa konie należą do Patrycji. W ubiegłym roku byłyśmy w Modrolasku, to taka maleńka wieś. Tam zabrałyśmy Dagmara. Ale on to jest wyścigowiec, nie sprawdziłby się w górach. Te tutaj to hucuły, Pionier i Kulka. - Hucuły? Cha, cha, cha! A to ci historia! Toście drzewo do lasu przywiozły! Cha, cha, cha! Wejdźcie, wejdźcie, już wrota otwieram. Szmat drogi za wami. Nic nie mam przygotowane, bo i się nie spodziewałam przez tego Tadka nieszczęsnego. Ale to nic. Nie, psa się nie bójcie. Hektor ma dwanaście lat już, półgłuchy jest i całkiem ślepy, nic nie zrobi. Ale podchodzić nie radzę, bo strachliwy jest i ze strachu zaatakować może, choć na oślep. Trzeba zawsze go głośno uprzedzić. Nawet jak z miską do niego idę, to krzyczeć muszę. Krótko go mam, jeszcze nie obłaskawiony. Wzięłam go od takiej starej babki, co umarła. Kobiecina nikogo nie miała, a kto by takie psisko chciał chować. Pani Bieńkowa, miała około pięćdziesięciu lat, była kobietą tęgiej budowy, szczerą, wesołą i żwawą. Nosiła kolorową, kwiecistą chustkę na głowie, czerwony sweter, spódnicę w jeszcze żywszych barwach niż chustka i zielone gumowce. Teraz zapędziła dwie krowy (Krasulę i Stokrotkę) do obory, podczas gdy my wyprowadzałyśmy konie z przyczepy. Porozglądały się ciekawie, po czym, niewzruszone niczym, schyliły się ku trawie. Zostawiłyśmy je nieprzywiązane na podwórzu, a same weszłyśmy za gospodynią do domu. Wskazała nam pokój i poszła wydoić krowy. Zaledwie zdążyłyśmy wypakować rzeczy, a już usłyszałyśmy: - Dziewczyny! A bojler tam załączcie w łazience, to wam się woda na kąpiel nagrzeje. Patrycja! Na herbatę postaw. Magda! Chodź tutaj, to pokażę, gdzie konie będą. Byłyśmy mile zaskoczone: przebywałyśmy tu raptem pół godziny, a już czułyśmy się zadomowione. Wytaszczyłam z samochodu wiaderko witamin, wy
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż, literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | My Book |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 11.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.