- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę rano chłopców nie przyjmujemy". W sobotę po południu i tak było zamknięte, więc równie dobrze mogli napisać: ,,W soboty chłopców nie przyjmujemy". Chłopcy przychodzili zatem, kiedy dorośli mężczyźni nie chcieli lub nie mogli. Zwłaszcza ci pracujący. Chłopcy mieli się strzyc w tym samym czasie co emeryci. Wszyscy trzej fryzjerzy byli w średnim wieku, nosili białe fartuchy i obsługiwali zarówno młodych, jak i starych. Tym ostatnim strasznie się podlizywali, prowadzili z nimi jakieś tajemnicze rozmowy, udawali, że obsługiwanie ich to nie wiadomo jaka przyjemność. Starsi panowie nawet w lecie przychodzili w płaszczach i szalikach, a wychodząc, dawali napiwki. Gregory kątem oka obserwował te transakcje. Jeden dorosły dawał drugiemu dorosłemu pieniądze, jakby wymieniali potajemny uścisk dłoni, przy czym obaj udawali, że nic się nie dzieje. Chłopcy nie dawali napiwków. Może dlatego fryzjerzy nienawidzili chłopców. Bo mniej płacili i nie dawali napiwków. I nie siedzieli spokojnie. Chyba że matki kazały im siedzieć spokojnie, wtedy siedzieli spokojnie, ale i tak fryzjer popychał głowę dłonią twardą jak obuch topora i mówił: ,,Siedź spokojnie". Krążyły opowieści o chłopcach, którym obcięto koniuszki uszu, bo nie siedzieli spokojnie. Na brzytwę mówiono: podrzynacz. Wszyscy fryzjerzy to psychole. - Jesteśmy w zuchach? Chwilę trwało, nim do Gregoryego dotarło, że to do niego adresowane. Nie wiedział, czy ma trzymać głowę pochyloną, czy też może ją podnieść i spojrzeć na odbicie fryzjera w lustrze. Zdecydował się odpowiedzieć ze spuszczoną głową. - Nie. - Już skaut? - Nie. - Krzyżowiec? Gregory nie wiedział, co to znaczy. Chciał podnieść głowę, ale fryzjer natychmiast stuknął grzebieniem. - Mówiłem, żebyś siedział spokojnie. Gregory tak się bał psychola, że nie odpowiedział na pytanie, co tamten zrozumiał jako zaprzeczenie. - Fajna organizacja ci krzyżowcy. Pomyśl o tym. Gregory wyobraził sobie, jak by to było zostać rozsiekanym przez krzywe saraceńskie szable czy przywiązanym do pala na pustyni i zjedzonym przez mrówki i sępy. Poddawał się przy tym chłodnej gładkości nożyczek - zawsze zimnych, nawet jak nie były zimne. Mocno zacisnąwszy powieki, usiłował wytrzymać łaskotliwą torturę spadających na twarz włosków. Nadal nie patrzył, święcie przekonany, że fryzjer powinien był skończyć wieki temu, chyba że jest kompletnie świrnięty i będzie tak ciął, ciął, aż do łysego. Jeszcze go czeka ostrzenie brzytwy, będące wstępem do poderżnięcia; a potem skrobanie ostrza na suchej skórze przy uszach i z tyłu na karku i wreszcie wpychanie miotełki do oczu i do nosa podczas oczyszczania twarzy z włosków. Zawsze się wtedy krzywił. Ale było tu coś jeszcze bardziej nieprzyjemnego. Podejrzewał, że nieprzyzwoitego. Rzeczy, o których się nie wie albo nie powinno się wiedzieć, przeważnie potem okazują się nieprzyzwoite. Jak znak cechu fryzjerów przy drzwiach. Musi być nieprzyzwoity. W poprzednim zakładzie był to zwykły drewniany słupek, na którym namalowano dwie spiralne kolorowe wstęgi. Ten był elektryczny i pasy koloru cały czas się wiły. Uznał, że to jeszcze bardziej nieprzyzwoite. Wszystko może być nieprzyzwoite, jak się człowiek uprze. Tę wielką prawdę o życiu odkrył niedawno. Specjalnie mu to nie przeszkadzało. Gregory lubił nieprzyzwoite rzeczy. Nie poruszając głową, spojrzał w lustro obok drzwi, na emeryta dwa krzesła dalej. Właśnie głośno coś mówił, jak to starsi ludzie. Pochylony nad nim fryzjer przycinał brwi małymi nożyczkami o zaokrąglonych końcach. Po chwili to samo zrobił w nosie i w uszach. Wyciął całkiem spore kosmyki. Ohydne. Na koniec natarł szyję talkiem. Ciekawe po co. Główny oprawca tymczasem wyjął maszynkę. Kolejna rzecz, której Gregory nie lubił. Czasami używali maszynki ręcznej, przypominającej otwieracz do puszek, zgrzyt, suw, zgrzyt, suw wokół czaszki, aż głowa mało nie odpadała. Ale tu była maszynka elektryczna, jeszcze gorsza, ponieważ mogła porazić prądem. Wiele razy to sobie wyobrażał. Fryzjer bzyczy maszynką, nie patrzy, co robi, bo przecież i tak nienawidzi chłopców; odcina kawał ucha, krew tryska na maszynkę, robi się zwarcie i porażenie gotowe. Setki tysięcy razy musiało się tak zdarzyć. Fryzjer przeżyje, bo ma buty na gumie. W szkole pływali nago. Pan Lofthouse nosił taki woreczek, żeby nie widzieli jego kutasa. Chłopcy rozbierali się do rosołu, brali prysznic ze względu na wszy, kurzajki oraz - głównie w przypadku Wooda - na nieprzyjemny zapach, a potem wskakiwali do basenu. Jeśli się najpierw wyskoczyło jak najwyżej w górę, to potem woda uderzała w jądra. To było nieprzyzwoite, więc lepiej, żeby nauczyciel nie widział. W wodzie jądra sztywniały, przez co siusiak bardziej sterczał, a gdy potem się wycier
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 24.01.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.