- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.żeby odpalić ładunek Bardzo mu dobrze poszła ta ryzykowna operacja dziecka Jest wieczór i dr Aziz już poważnie przepracowany Przed jego gabinetem gdzie na ścianie Wiszą portrety Hipokratesa i Avicenny Czeka żeby mu podziękować chyba z siedem osób Wszyscy są bardzo wdzięczni i wzruszeni Teraz już chyba tego nie wytrzyma Ci ludzie którzy cisną się do niego żeby podziękować Jak by był prawą ręką Boga Tą ręką sięga niemalże bezwiednie po detonator Który spokojnie cały czas spoczywa w kieszeni fartucha Głaszcze go czule kciukiem dotyka guzika ,,Słodkie jąderko prawdy" właśnie sobie przypomniał To powiedzonko ze studiów jego profesora Na czoło występują mu kropelki potu I twarz mu blednie mimo że jest śniady Ludzie coś widzą że ich zbawca się niezbyt dobrze czuje Na pomoc doktorowi przychodzi pielęgniarka Wyciąga go z otaczającego tłumu podziękowań Panie doktorze ważna sprawa Prowadzi go do gabinetu Zamyka drzwi robi mu kawę Można pomyśleć że darzy go uczuciem Patrzy na niego z troską On jest bardzo zmęczony Ta trzecia operacja została przełożona A on pomyślał że ta czwarta również ta specjalna Potem już wraca swoim mercedesem Czarną C Klasą do domu Pas szahida położył obok na siedzeniu Doktor ma już tego wszystkiego dosyć Droga prowadzi przez most nad jeziorem Wyrzuca pas szahida przez otwarte okno I dodaje gazu Marny wojownik jest ze mnie dżihadu Chyba się wcale nie nadaję na tę świętą wojnę Trzyma bezwiednie detonator w dłoni Którego chyba zapomniał wyrzucić Naciska guzik Rano w telewizorze jest transmisja znad jeziora Które mu dziwnie znajomo wygląda Na powierzchni unoszą się pokazuje kamera Dziesiątki może setki ryb do góry brzuchem Dr Aziz nie może w to uwierzyć Był taki zmęczony i w ogóle o tym nie pomyślał Arabski terrorysta jest najlepszym chirurgiem Dobrze że nie został weterynarzem Albo co gorsza ichtiologiem macabre Jestem martwy Ze skóry obdarty Wiszę w rzeźni na haku W zapadającym zmroku Jutro przyjdą z rana oprawcy Fachowcy od rozbierania Nie do naga tylko na części To pierwsza zmiana Potem kości Zostaną zmielone A skóry wyprawione Jak dusze poza Świat trójwymiarowy Rozglądam się dokoła Mam gałki oczne Pozostawione w oczodołach Więc widzę świnie i krowy Tak samo potraktowane Bez litości I też bez nienawiści Po prostu pragmatycznie Do zjedzenia Na buty rękawiczki Na tapicerki w luksusowych samochodach A ja tu jestem jedynym Przedstawicielem rodzaju ludzkiego Dostałem się tutaj chyba przypadkiem Czy wyglądałem jak świnia albo krowa? A może ktoś mnie zaczarował? Dlaczego rzeźnik mnie w głowę nie walnął Ośmiokilowym młotem Gdy na taśmie przejeżdżałem? Nic nie pamiętam potem Wszystko czerwone Język mam jeszcze w ustach Choć usta mi zabrano Nie trzymam za zębami Języka i nawijam Może to się nagrywa Gdzieś w kronice akaszi Nadziei nie tracę Nie wiem na co Mam niespętane ręce I nogi Więc tańczę Mój ostatni taniec Hak mi się wbija coraz bardziej Pod ostatnie żebro Zabite krowy i świnie Tańczą razem ze mną One podrygują Tańczę w ramach protestu Dance macabre Przeciw takiemu traktowaniu Żywych istot Choć dostałem się tutaj Myślę że przypadkiem Moja żona na pewno Niepokoi się o mnie Pewno szuka w szpitalach I na komisariatach Ale nie wpadnie na to Że jej męża Na haku powiesili W rzeźni na granicy miasta Bo widać przez okno Być może za czas jakiś Gdy pójdzie na zakupy Parówki zrobione ze mnie Bez słów jej przypomną Moją miłość do niej 3. Dobermany Facet budzi się rano W nie najgorszym nastroju Coś mu się przypomina Nie pamięta dokładnie Coś miał zrobić Może miał umyć głowę? Albo pościelić łóżko? A może kwiaty podlać? Zjeść śniadanie? Coś mu nie daje spokoju Więc improwizuje Eliminując krok po kroku Ewentualne zadania Wreszcie już wie Ach co za ulga! Facet opuszcza mieszkanie Podchodzi do solidnych czarnych drzwi Na tyłach domu Skąd dobiega warczenie I groźne ujadanie Facet ma nieprzytomny wyraz twarzy Wygląda jak w transie Wyjmuje klucz przekręca zamek Odgłosy z drugiej strony drzwi Się intensyfikują Coś w te drzwi wali Widać że ledwo wytrzymują we framudze I wtedy facet się otrząsa Jakby dopiero zrozumiał co zrobił Jakby dopiero sobie uświadomił Próbuje zamknąć drzwi Na powrót kluczem Ale klucz wpada mu do kałuży Drzwi są zamknięte tylko na klamkę A klamka razem z drzwiami podskakuje Facet rozumie już co zrobił I że już jest za późno Rzuca się do ucieczki Pędzi na oślep przez ulicę O mały włos nie został rozjechany przez autobus Przedziera się przez jakieś krzaki Cały już podrapany i zdyszany Przebiega szosę szybkiego ruchu Słychać klaksony ale znowu się udało Wpada do lasu
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Ridero |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.