- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.linie wysłał do starostów powiatowych 1 września 1938 roku w sprawie likwidacji cerkwi prawosławnych na terenie wschodnich powiatów województwa: Urząd Wojewódzki komunikuje, iż Pan Premier i Minister Spraw Wewnętrznych uznał sprawę likwidacji [...] za dotyczącą najbardziej istotnych potrzeb Państwa i religii. Z tych też względów Pan Premier nie może uznać za dopuszczalną jakąkolwiek krytykę działań Rządu na tym odcinku w akcji prasowej. W razie, gdyby które z pism wykazywało niezrozumienie dla tej sprawy, Pan Premier zdecydowany jest zastosować wobec właściwych redaktorów czy publicystów represje do Berezy [Kartuskiej] włącznie. W tej sytuacji nie dziwi, że felietonista lewicowiec, usłyszawszy o akcji w Zbąszyniu, pojechał tam natychmiast. Mówi się, że każdy może napisać w życiu jeden dobry wiersz. Inferno w Zbąszyniu to kolejny przykład, że dziennikarz, pisarz czy nawet regionalista amator może napisać jeden reportaż, który przejdzie do historii. Musi jednak znaleźć swój ,,temat życia". Tak dla niego ważny, żeby chciało mu się wstać od biurka, porzucić książki, wyjść z domu i osobiście docierać do prawdy. Inferno w Zbąszyniu Niewielu pasażerów wysiada na tej stacji z pociągu, który za chwilę przekroczy granicę polsko-niemiecką i pojedzie do Berlina. Zawsze mi się wydawało, że Zbąszyń to tylko wielki, zawsze pusty dworzec kolejowy, na którym wita się lub żegna kraj i poddaje celnej rewizji. Takim był dla mnie i przed rokiem, gdy go poznałem z okna wagonu paryskiego pociągu. Myliłem się: Zbąszyń to także miasteczko liczące około sześciu tysięcy mieszkańców. Przed frontonem dworca przebiegają błyszczące luksy1 i błękitne ekspresy, łączące dwa krańce lądu europejskiego, jego tył tonie w ciemnościach, panuje nad jakąś niepokojącą ciemnością, w którą się w tej chwili zanurzam, której jednak nie umiem określić. Krzyk swojskich gęsi Wielka poznańska taksówka zabiera nas łaskawie na swój pokład. Wśród nadrannej ciemności żeglujemy ku swym noclegom. Auto staje przed hotelem International. Część pasażerów jest u celu podróży. Czekamy na resztę, która idzie pieszo. Wysiadam i czuję się jakby zanurzony w morzu ciemności i ciszy. Ale to cisza niespokojna. Niespełna trzy kilometry stąd leży niemiecka granica. Te małe domki, niknące w mroku, owe polany, otwierające się wśród ulicy miasteczka, czerwone światełka na torach - to jakby sceneria sensacyjnego filmu szpiegowskiego. Ale cisza nie trwa bezustannie. Przerywa ją nagły krzyk, wydłużający się, to niknący, to znów się wzmagający. Jest ostry i niesamowity jak krzyk pawi. Stojący obok szofer wyjaśnia: - To gęsi. I dodaje objaśniająco: - Tak co noc idą te transporty, ale nie dla nas. Dla nich, bo jeść nie mają co. Jakby wyczuł, że nie wiem dobrze, o kogo chodzi, dodaje: - Panie, kiedy to się skończy? My tu już sił nie mamy. Że oni jeść nie mają, to źle. Ale po co ludzi męczą? I żeby nie było już żadnych wątpliwości, o kogo chodzi, odwraca się twarzą w stronę granicy: - Ale my się nie damy, my będziemy walczyć! Tylko nie wiemy, co w końcu z tymi ludźmi. Podkreśla z naciskiem: - To są przecież ludzie. Zatrzaskujemy drzwi auta. Jedziemy dalej. Nad moczarem Sam restaurator i hotelarz podaje mi rano herbatę i bułkę. Pochyla się nad stolikiem i pyta: - Kiedy to się skończy? To przecież trwa już trzy tygodnie. Wczoraj był wojewoda i starosta, i komendant policji, ale oni mówią, że nic nie mogą, że tu decyduje Warszawa. No, ale przecież musi z tym być jakiś koniec, ludzie tak nie mogą się męczyć. W słowach restauratora brzmi nuta głębokiego współczucia. To ton, którym mówią o tych ludziach wszyscy mieszkańcy Zbąszynia. Jest ich, jak i przybyszów, około sześciu tysięcy. W tym osiem rodzin żydowskich. Reszta katolicy. Wychodzę na ulicę i teraz dopiero widzę, iż hotel, w którym spałem, stoi prawie nad samą wodą. Staję na mostku, ale oblicze wody jest dziwnie ciemne i nieuchwytne. Nie odbija w sobie ten moczar ani sitowia, ani nieba, ani przechodzących lu
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Czarne |
Rok publikacji: | 2014 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.