?Zielona Mila? Stephena Kinga jest z pewnością książką, którą każdy powinien przeczytać. Mistrz grozy, bo właśnie takim mianem określa go wiele osób, jest zdecydowanie czymś więcej. Dla mnie jest Mistrzem przenikającym do ludzkiej podświadomości oraz dusz. To nie są książki pisane na kolanie co mógłby się wydawać biorąc pod uwagę ilość napisanych powieści przez Stephena Kinga.
Na koniec historii czujesz jakby stary Paul Edgecomb był twoim dziadkiem, a ty słuchałeś tej opowieści siedząc na jego kolanach w tajemnicy przed mamą. Nie wiem jak autor to robi, ale po prostu zaczynasz czytać i łapie cię to w taki sposób, że już nigdy nie puszcza. Zdajesz sobie sprawę, iż jego opowieści zawsze będą cząstką ciebie, a i tak chcesz więcej. Nieważne ile razy Cię zranią czy ile razy przeżyjesz wstrząs. To jest prawie jak narkotyk, przez który nie możesz już oddychać, ale jednak dodaje ci sił.
Książka opowiada o naczelnym klawiszu w bloku śmierci, sporą rolę odgrywa również John Coffey (który ma nazwisko jak popularny napój, ale piszę się inaczej). Jednak historia skupia się na Paulu, na jego życiu rozterkach, decyzjach, problemach. Czytając to zastanawiasz się czy miałbyś w sobie tyle siły i odwagi aby żyć tak jak główny bohater.
Tytułowa ?Zielona Mila? jest to ostatnia mila po której muszą przejść skazańcy, a swoją nazwę zawdzięcza zielonemu linoleum. Myślę, że kolor ten został wybrany nie przez przypadek, w końcu zielony to kolor nadzieli, a chyba każdy z nas ma nadzieję, że po naszej ostatniej drodze znajdzie się w lepszym świecie.
Historia opowiada również o problemie rasowym, który istniał w 1932 roku. Temat jest poruszony w dość delikatny sposób, ale jest tak ujęty, że rozumiesz więcej niż autor zawał w słowach. Jeszcze raz podkreślę jest to coś co każdy miłośnik książek powinien przeczytać chociaż raz w życiu.
?Każdy musi umrzeć, wiem, że od tej reguły nie ma wyjątku, ale czasami, Boże mój, Zielona Mila jest taka długa.?
Opinia bierze udział w konkursie