- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.tosunki angielsko-francuskie. Edward III ustąpił w sprawie hołdu, co oznaczało, że porzucił wszelkie roszczenia do francuskiej korony. Uznał się wasalem swojego kuzyna Filipa VI z tytułu akwitańskiego księstwa lub przynajmniej tego, co mu z niego pozostało. A przecież w Radzie Królewskiej zwolniło się miejsce, zajmowane do tej pory przez Roberta z Artois. Widać było również wyraźnie, że wielcy baronowie francuscy, którzy w ślad za Odonem Burgundzkim jeszcze niedawno okazywali Anglikowi pewną sympatię, nagle się z tego wycofali. Robert z Artois, po różnych peregrynacjach do Namuru, Louvain, Brukseli, a nawet Awinionu, postanowił zaproponować swoje usługi Anglii. Była to kwestia nie tyle upodobania, ile braku innych możliwości. Jeśli hrabia Robert zechciałby się pewnego dnia zemścić, to właśnie jego angielski kuzyn byłby najlepszym orężem. Robert bowiem nie uważał się wcale za pokonanego: Dzięki mnie został królem. I dzięki mnie być nim przestanie. Przebrany za kupca dotarł do Anglii wiosną 1334 roku i rozpoczął krecią robotę. Być może wcześniej Edward III rzeczywiście pragnął porozumienia ze swoim francuskim kuzynem, ale teraz chciał słuchać tego, który obiecywał mu wspaniałe sojusze - i czynił to z przekonaniem. Robert z Artois otwarcie powiedział królowi Anglii to, czego nie mówił mu jeszcze żaden z francuskich baronów: syn Izabeli Francuskiej jest bliższym dziedzicem Kapetyngów niż hrabia Valois. Edward nie musiał tego usłyszeć, sam tak uważał. Co nie zmienia faktu, że słowa Roberta połechtały jego ambicję. Marsz ku wojnie Wtedy właśnie wszystkie figury na szachownicy zostały jednocześnie wprawione w ruch. Wiosną 1336 roku Anglia drżała na myśl o możliwości francuskiej inwazji. Aby powstrzymać Walezjuszów przed mieszaniem się w sprawy szkockie, należało zaatakować ich na kontynencie. Kwestionując prawa Filipa VI, Robert z Artois dostarczył jedynie dodatkowego pretekstu. W rzeczywistości widmo nieuniknionej wojny wisiało w powietrzu już od dwóch wieków, od czasów Alienor, księżnej Akwitanii, francuskiej wasalki poślubionej władcy Anglii. W innych okolicznościach uczyniono by wszystko, żeby nie dopuścić do wojny lub szybko ją zakończyć. W dalszej i bliższej przeszłości zarówno Ludwik Święty, jak i Filip Piękny wahali się pozbawić prawowitego następcę dawnych książąt Akwitanii jego dziedzictwa. Siłowe zakończenie sprawy Gujenny wydawało się Kapetyngom czymś w rodzaju zamachu na porządek prawny, na który suzeren nie mógł się tak łatwo zdobyć. Najazd na Gujennę w celu zmuszenia opornego wasala do uległości był dopuszczalny, ale odebranie mu ziemi jego przodków - już nie. Ograniczono się jedynie do okrojenia jej do odpowiednich rozmiarów. Wydawało się jednocześnie, że Plantagenet pragnął jak najmniej angażować się w wojny akwitańskie, w których miał znacznie więcej do stracenia niż do zyskania. Wiele wody upłynęło już w rzekach od czasu zmuszenia do odwrotu wrogiej koalicji pod Bouvines i La Roche-aux-Moines w 1214 roku - koalicji, w ramach której zapalczywy Jan bez Ziemi i jego sojusznicy z Flandrii i Cesarstwa usiłowali wziąć w kleszcze domenę królewską wraz ze stolicą. Królowie angielscy, zaangażowani w walki ze Szkotami, z Walijczykami, a nawet z własnymi angielskimi baronami długo usiłowali zaprowadzić pokój na pograniczu Gujenny. I oto nagle ich postawa uległa zmianie. Nastąpił marsz ku wojnie. Edward zdał sobie sprawę, że jego baronowie się nudzą. Kierując na kontynent ich chęć działania i pragnienie zysków, chciał uchronić swoją koronę od spisków. Od dwudziestu lat dwór angielski był jednym wielkim żmijowiskiem. Klany walczyły między sobą o władzę. Każdy faworyt reprezentował interesy tej czy innej grupy. Najpierw jaśniała gwiazda kochanka króla, Huguesa Despensera, później kochanka królowej, Rogera Mortimera. Egzekucja goniła egzekucję, a spisek gonił spisek. Edward zaczął myśleć tak jak niegdyś Urban II wzywający do krucjaty: zamiast walczyć między sobą lub z władzą ustanowioną przez Boga, niech raczej ruszą za morza bić się ze wspólnym wrogiem. Filip VI był władcą ambitnym, który próbując zorganizować swój rząd, odkrył - tak jak jego stryj Filip Piękny dwadzieścia lat wcześniej po zwycięstwie nad Flamandami - gorzką prawdę: pokój oznaczał ubóstwo. Nikt w początkach XIV wieku nie był jeszcze gotów pojąć, że rząd potrzebował innych stałych dochodów niż te, które domena królewska dostarczała królowi jako suzerenowi. Oczywiście Walezjusze, tak jak i Kapetyngowie, dysponowali prawdziwą potęgą terytorialną, dzięki której król Francji mógł utrzymywać swoją pozycję wśród feudałów. Życie dworskie, polowania, wiana dla córek, pasowania synów na rycerzy, szczodrość okazywana książętom, jałmużna rozdaw
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Astra |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Liczba stron: | 832 |
ISBN: | 9788366625259 |
Wprowadzono: | 01.02.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.