"Powiadają, że duchy zmarłych przemawiają do nas za pomocą snów."
Po zapoznaniu się z pierwszym tomem nordyckiej sagi ("Czas ognia i żelaza"), wiedziałam, że pragnę sięgnąć po kolejną odsłonę, byłam jej bardzo ciekawa, jednak dałam sobie kilkanaście dni odpoczynku od wikingowskich klimatów, tak aby po powrocie intensywniej je odbierać. Decyzja okazała się słuszna. "Winlandia" spodobała mi się jeszcze bardziej, wiedziałam już czego się spodziewać, a wysokie wymagania zostały pierwszorzędnie spełnione. Jeśli lubicie nordyckie opowieści, bazujące na faktycznych zdarzeniach, postaciach i miejscach, albo dopiero zaczynacie przygodę z ludami Północy, to saga z pewnością przyniesie czytelniczą satysfakcję. Zdecydowanie warto uwzględnić ją w planach, gdyż została wyśmienicie skomponowana, melodie wątków współbrzmią w idealnym rytmie, solowe głosy losów kluczowych postaci potrafią wyjątkowo zaangażować wyobraźnię i wypełnić emocjami czytelnicze serce.
Uwielbiam powieści precyzyjnie przemyślane, w których rozdziały stają się mini przygodami zaprezentowanymi w atrakcyjniej formie. Śledzę je wówczas ze szczególną uwagą i gorącym zapałem. Wojownik, jamswiking, hovding, Torstein Szkutnik, w obawie przed żądnymi zemsty wojami Olafa, wyrusza z Danii w daleką podróż po nieznanych morzach, na zachód od Grenlandii. Wyprawa obfituje w niezwykłe wydarzenia, nie tylko te, o ciepłych rodzinnych i przyjacielskich barwach, ale również te, w których dominuje zimno zemsty i zdrady. Torstein toczy usilną walkę, by sprostać oczekiwaniom własnym i współtowarzyszy, zapewnić bezpieczeństwo rodzinie i załodze, zrównoważyć pragnienia i realne możliwości. Marzenie o znalezieniu spokojnego skrawka ziemi, gdzie życie toczy się utartym szlakiem, a zdobywanie bogactw nie jest aż tak trudne i wymagające poświęceń, będzie musiało poczekać z realizacją dopóki nie uda się oszukać śmierci na morzu, pokonać demonów przeszłości, wziąć odwet na wrogach.
Szalenie odpowiadała mi płynna narracja, wspaniale dobierająca słowa, z pewnością duża zasługa tłumaczek, przyciągająca skondensowanymi opisami, które jednak nie zapominają o istotnych detalach. To nie tylko przedstawianie scenariusza zdarzeń, ale również mistrzowskie tworzenie klimatu, odniesień do burzliwego przełomu dziesiątego i jedenastego wieku, tego, jak wówczas kształtowała się mapa polityczna północnej Europy, jak wyglądały realia codziennego życia, jak chrześcijaństwo przedzierało się przez dawnych bogów i żywe legendy. I pomyśleć, że omal nie zdecydowałabym się na sagę Bj?rn Andreas Bull-Hansena, miałam obiekcje, czy gotowa jestem zmierzyć się z wikingowskim klimatem, zwłaszcza, że napisanym z dużym rozmachem. Jednak moja intuicja ma się ostatnio świetnie, wzorowo podpowiada, z którymi książkami warto się spotkać, przeznaczyć godziny wolnego czasu, tak aby z uśmiechem przez nie przechodzić.
...
Opinia bierze udział w konkursie