"The kissing booth" to pozycja, która szturmem podbiła serca masy czytelniczek Wattpada, nie ma się więc co dziwić, że została wydana w formie książki, a także doczekała się ekranizacji. Przyznam szczerze, że do sięgnięcia po nią przekonał mnie właśnie sam film Netflixa, który tuż po sesji okazał się miłą odskocznią od nauki i zapewnił mi odrobinę tak potrzebnego wówczas relaksu. Czy książka sprawdziła się w tej roli równie dobrze?
Zacznę od samej narracji, która została poprowadzona w formie pierwszoosobowej. Według mnie w romansach sprawdza się ona zdecydowanie najlepiej, gdyż dzięki temu zabiegowi jesteśmy w stanie w pewien sposób utożsamić się z główną bohaterką, a już z pewnością lepiej ją poznać. Następujące po sobie wydarzenia ukazane są z perspektywy Elle, dzięki czemu razem z nią doświadczamy wszystkich kotłujących się wewnątrz niej emocji. To młoda, tak naprawdę wciąż szukająca siebie samej dziewczyna, która stara nie wpasowywać się w żadne ograniczające ją ramy. Przyznam szczerze, że czasami zachowywała się irracjonalnie, wręcz dziecinnie, a już na pewno nie miała wykształconej w sobie dojrzałości, jaka przystałaby siedemnastolatce, przez co niestety momentami mnie irytowała. Noah z kolei to typ chłopaka, za którym bezustannie ugania się płeć przeciwna. Zabawny, przystojny, pewny siebie, osiągający wysokie stopnie w nauce i... często wdający się w niepotrzebne bójki. Drażniła mnie w tej postaci jego niepohamowana zazdrość, do której niejednokrotnie nie miał nawet podstaw. No i na sam koniec Lee, chłopak, który od dziecka był wiernym przyjacielem i niezawodną opoką Elle. Szczerze mówiąc jego postać została chyba wykreowana najlepiej, i to właśnie Lee zyskał moją największą sympatię.
Styl autorki jest lekki, przystępny i prosty w odbiorze. Raczej ciężko doszukiwać się w tej pozycji kwiecistych zdań czy też barwnych i plastycznych opisów, ale też nie o to w tej książce chodziło. To historia stworzona przez nastolatkę dla nastolatek i to właśnie do tej grupy docelowej jest ona skierowana - jeżeli patrzeć na nią pod tym kątem, Beth spisała się naprawdę świetnie. Sam wątek romantyczny nie do końca przypadł mi do gustu, jak dla mnie miłosna relacja łącząca dwójkę głównych bohaterów rozwijała się stanowczo zbyt szybko i była za bardzo porywcza. A już szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że był to pierwszy związek Elle. Natomiast do gustu bardzo przypadł mi wątek jej przyjaźni z Lee, która swoje niewinne początki miała już w dzieciństwie. I chociaż sama fabuła jest dosyć banalna oraz powiela wcześniej utarte schematy, to zakończenie okazało się być jednak nieoczywiste, za co kolejny spory plus.
Podsumowując, jeżeli szukacie wakacyjnej, lekkiej i niezobowiązującej pozycji, przy której możecie wręcz wyłączyć myślenie oraz całkowicie się zrelaksować, wówczas "The kissing booth" sprawdzi się idealnie. Muszę jednak zaznaczyć, iż pozycja ta skierowana jest raczej do młodszych odbiorców i to głównie tym czytelnikom ją polecam.
Opinia bierze udział w konkursie