Narratorem jest 46 mężczyzna Florent, który jest na skraju załamania.. Pewnego dnia odkrywa, że jego partnerka regularnie go zdradza i to w sposób dość obsceniczny. Postanawia opuścić ją i swoje dotychczasowe życie. W poczuciu beznadziei wyrusza w poszukiwaniu sensu swojej egzystencji albo (jak kto woli, kwestia interpretacji) zwyczajnie odchodzi bo nie ma zamiaru dłużej żyć z tą ?dziwką? (albo jedno i drugie)?
I tak szwenda się po francuskich ulicach i z nostalgią i goryczą opowiada o kobietach, związkach, rodzicach, studiach, o pracy, Unii Europejskiej i francuskiej gospodarce. Nic nie było by w tym nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że Florent żyje tylko dzięki małej, białej, owalnej tabletce ?produkującej? hormon szczęścia ? serotoninę, bo jak sam mówił ?ona (pigułka) pozwala ludziom żyć, a przynajmniej nie umierać-przez pewien czas?? Florent popada w coraz większą depresję i otępienie. Staje się wrakiem człowieka, mężczyzną nieszczęśliwym, okrutnie samotnym, żałosnym w swojej doczesności. Jest chodzącym bólem istnienia..
Czy zwiększenie dawki Captorixu jest w stanie wyciągnąć mężczyznę z dołka??.
Serotonina to książka o ludzkim upadku, ale w sensie egzystencjalnym, o utraconych szansach, o niewykorzystanych okazjach, o czasie który przemija i nie pozostawia złudzeń ? coś było i bezpowrotnie odeszło.. Główny bohater robi pewnego rodzaju rozrachunek z życiem, jednak jego bilans nie napawa optymizmem. Na swoim przykładzie chce przestrzec czytelnika przed współczesnymi pułapkami tego świata i trochę uwrażliwić na błędy, które on kiedyś popełnił..
Książka przepełniona jest filozoficznymi rozmyślaniami i interpretacją współczesnej ewolucji, globalizacji i zmieniającego się świata i relacji między ludźmi.
Mam wrażenie że autor chciał odpowiedzieć na pytanie jak człowiek ma odnaleźć się w tym współczesnym świecie, jak ma żyć gdy nie radzi sobie emocjonalnie,czy mu się to udało?
Czytając Serotoninę nie miałam wątpliwości że jest to coś z wyższej półki. Książka ma niesamowity klimat, autor niczym artysta z taką nonszalancją pozwala sobie na urywanie wątków, odpływanie myślami daleko, i choć jest to trudne dla czytelnika, to taki chaos myśli i dłuugich zdań pasują do charakteru książki i samego bohatera..
Na pewno plus za oddanie emocji. Florent zaraża swoim pesymizmem, marazmem. Nie sposób nie uwierzyć w jego historię. Myślę, że trzeba być naprawdę artystą, albo pisarzem przez wieeelkie P aby stworzyć takiego bohatera i taką narrację.
Opinia bierze udział w konkursie