Gdy sięgam po thriller, spodziewam się historii, która wciągnie mnie bez reszty i na jakiś czas zawładnie moim życiem. Chcę trwać w niepewności, doświadczyć strachu, który towarzyszy bohaterom, poczuć otaczającą ich atmosferę grozy. Ale przede wszystkim pragnę być zaskakiwana. Oczekuję czegoś więcej, niż serii morderstw i śledztwa wzbogaconego kilkoma zwrotami akcji. Czegoś, co wykracza poza schematy, wprawia w zdumienie. Kiedy spojrzałam po raz pierwszy na okładkę "Przebudzenia", pomyślałam, że to może być właśnie taka historia. Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Piotr Rozmus zafundował mi niezapomnianą przygodę, w której niczego nie brakowało. No, może poza kilkoma chwilami oddechu. Bo wierzcie mi, kiedy zabierzecie się za lekturę Przebudzenia, trudno będzie wam przerwać. To historia niezwykle absorbująca, która pochłania czytelnika od stóp do głów, zamykając przed nim wszelkie drogi ucieczki. Im więcej faktów poznaje odbiorca, tym trudniej mu się wydostać. Powiem szczerze - pokochałam i jednocześnie znienawidziłam za to autora. Z jednej strony nie byłam w stanie oderwać się od lektury, a z drugiej - musiałam! Książka liczy ponad 450 stron i nie sposób przeczytać jej w jeden dzień, zwłaszcza pracując na etacie. Siedziałam więc do późnych godzin nocnych z nosem w książce. Obowiązki domowe wciąż odkładałam na później, nie wspominając już o kilkudniowej ciszy na u. Nie liczyło się nic, prócz Szczecinka i bohaterów mierzących się ze złem. Na dużą pochwałę zasługuje styl Piotra Rozmusa - płynny, klarowny i barwny. Autor opisuje wydarzenia z ogromnym wyczuciem i zręcznością. Można by rzec, że maluje słowami różne obrazy w głowie czytelnika - nieraz wyjątkowo brutalne. Z łatwością wyobrażałam sobie sceny opisywane na kartach powieści i za każdym razem przeszywał mnie zimny dreszcz. Równie umiejętnie wykreowani zostali bohaterowie "Przebudzenia". To osoby z krwi i kości, które posiadają różne bagaże doświadczeń. Wyposażeni są w szereg zalet, ale mają również swoje wady i zwykłe ludzkie słabości. Nie sposób tych postaci nie polubić, nie zżyć się z nimi w trakcie lektury. We mnie najwięcej sympatii wzbudziła Iwona Dzierżyńska, kobieta mądra, wrażliwa i zdecydowana. Ale równie mocno zaangażowałam się w losy Aleksandry Markowskiej, która przeszła prawdziwe piekło, a mimo to starała się żyć normalnie. "Przebudzenie" to thriller, w którym pojawia się mnóstwo wątków i postaci, ale autor doskonale sobie z tym poradził. Wszystko jest uporządkowane, a szczegóły - dopracowane w każdym calu. Nic, co zapisane jest na kartach powieści, nie znalazło się tam przypadkowo. Fabuła, choć rozwarstwiona, nieustannie mknie do przodu, porywając za sobą czytelnika. Odbiorca z każdym rozdziałem coraz bardziej zagłębia się w mroczny świat. Poznaje nowe fakty, kolejne postacie, jest świadkiem wielu niewytłumaczalnych i brutalnych wydarzeń. Początkowo niezwiązane ze sobą wątki zaczynają się zazębiać. Po zakończeniu lektury można wyraźnie dostrzec, jak wszystko łączy się w jedną harmonijną całość. Świadczy to o dużych umiejętnościach pisarza i jego niewątpliwym talencie. Macie jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, czy sięgnąć po Przebudzenie? Jeśli tak, zupełnie niepotrzebnie. To naprawdę fantastyczna książka. Mrożąca krew w żyłach historia, która trzyma w napięciu do samego końca. Nawet jeśli pewne wydarzenia da się przewidzieć, to chce się czytać dalej i dalej... Mroczna, przerażająca atmosfera towarzyszy czytelnikowi w każdym momencie, nie odstępując go na krok. Zdecydowanie polecam! ~...
Opinia bierze udział w konkursie