Na ziemi obiecanej spotykają się uciekinierzy z ogarniętej wojną Europy. Dotarcie do wybrzeży Ameryki stanowić ma dla umęczonych upragniony koniec: wędrówki, ucieczki, udręki. Nowy Jork stać się powinien ostoją bezpieczeństwa po okupacyjnych przeżyciach i bolesnej podróży. Główny bohater - Ludwik Sommer, niemiecki uciekinier i więzień hitlerowskich obozów, spotyka w tym raju na ziemi bliższych i dalszych znajomych z europejskiej tułaczki. Tylko - czy o przeszłości można zapomnieć? Czy można zacząć po ludzku żyć, mając za sobą nieludzkie doświadczenia? "Na ziemi obiecanej" Remarquea czyta się jednym tchem, a narracja i kreacja postaci nie ustępują wybitnemu "Łukowi Triumfalnemu". Powieści nie szkodzi nawet fakt, iż nie została przez pisarza dokończona i trudno wnioskować, jaki finał dla bohaterów przygotował. Rodzi się dzięki temu możliwość własnego pociągnięcia historii Sommera, Marii Fioli czy Hirscha. Jeśli jednak lubicie opowieści z finałem, koniecznie przeczytajcie "Cienie w raju". To nieco inna wersja tej samej powieści, o czym wydawnictwa nie raczą informować czytelnika. Wprawdzie bohaterowie mają inne imiona, losy niektórych skręcają nie w tę samą stronę, to jednak istota i zarys fabuły pozostają te same. Remarque miał bowiem w zwyczaju tworzyć jednocześnie kilka wersji powieści, by potem nadać jej ostateczny kształt. "Na ziemi obiecanej" jest więc wersją wtórną w stosunku do "Cieni w raju". "Cienie w raju" przynoszą nam jednak zakończenie: wprawdzie nie autorstwa Remarquea, ale współgrające z jego opowieścią. Plusem wydania "Na ziemi obiecanej" jest umieszczenie w posłowiu różnych szkiców zakończenia, nad którymi pisarz pracował. Z czystym sumieniem polecam obie powieści: i tym, którzy lubią od lektury odchodzić nasyceni, i tym, którzy wolą literacki niedosyt, obie bowiem dowodzą wielkości Ericha Marii Remarquea.
Opinia bierze udział w konkursie