- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.- Musisz być z nimi stanowcza, inaczej owiną sobie ciebie wokół palca. Sama też do tego doszłam bardzo szybko. Gdybym jednemu przyznała tenisówki, ustawiłaby się do mnie kolejka - te dzieciaki dzień w dzień by się ich domagały. - Ci chłopcy są cwani. Jeśli zauważą u ciebie słaby punkt, natychmiast to wykorzystają - ostrzegła. - Nieustannie człowieka testują, sprawdzają jego wytrzymałość. Jak większość nastolatków. A nie zapominaj, że niektórzy z nich mają wielką wprawę w kłamaniu i manipulowaniu. Łatwo zapomnieć, że siedzą tu za popełnione przestępstwa. Wendy miała rację. Kiedy zajmowało się tymi pacjentami z powodów czysto medycznych, łatwo było wymazać z pamięci fakt, że to kryminaliści. Buzie mieli niewyparzone, generalnie jednak zachowywali się całkiem przykładnie. Po trzech tygodniach w Huntercombe zorientowałam się, że niezależnie od tego, jak nieziemsko irytowały mnie apele o obuwie, mój nowy świat działa na mnie ożywczo. Był tak inny i przynosił tyle wyzwań, że czułam się, jakbym rozpoczęła nowe życie. Chmura, która zawisła nade mną, gdy rozstawałam się z poprzednią praktyką, gdzieś pierzchła. Zaczynałam czuć się akceptowana i znów cieszyć się poczuciem własnej wartości. Może nawet udawało mi się coś zmienić? Na bloku medycznym żyłam trochę jak pod kloszem. Niewiele wiedziałam o innych częściach więzienia, o tym, co działo się na innych blokach, a nawet jak wyglądają cele. O chłopcach miałam tylko takie pojęcie, jakie dawały mi ich piętnastominutowe wizyty w moim gabinecie. Z naczelnikiem miałam styczność tylko raz czy dwa. Odwiedzałam to miejsce dwa razy w tygodniu, już z własnym zestawem kluczy, by się zajmować zwykłymi problemami zdrowotnymi pozornie zwyczajnych pryszczatych nastolatków. Podobało mi się nawet to, jak się do mnie zwracają: ,,Proszę pani". Tyle że klosz, jak to klosz, musiał kiedyś pęknąć. A ostrzeżenia Wendy potwierdziły się prędzej, niż się spodziewałam. Winę za to przypisywałam sposobowi zorganizowania poczekalni. To, że zebranie wielu nastolatków w ciasnej, zamkniętej przestrzeni wywoła kiedyś problemy, było przecież bardzo prawdopodobne. Mój środowy poranny dyżur zaczął się jak wszystkie dotychczasowe. Od dużej sterty teczek na biurku i listy chłopców, których miałam przyjąć w ciągu kilku najbliższych godzin. Jak zwykle nie miałam pojęcia, z czym przyjdą. Wiedziałam już, jak bywają hałaśliwi, tym razem jednak z poczekalni dobiegało znacznie więcej śmiechów i krzyku niż zwykle. Strażnik kilkakrotnie wrzeszczał, by ich uciszyć, ale znajdowałam się zbyt daleko, by słyszeć jakąś inną reakcję poza rzucaniem mięsem. Kiedy Wendy zastukała do mnie, minę miała aż nadto wymowną. Usta wykrzywiła w niewesołym uśmiechu, jakby życzyła mi szczęścia. - Dzięki, Wen - powiedziałam, po czym pociągnęłam solidny łyk kawy z kubka. Kofeinowy strzał przed rozpoczęciem badań. Tego dnia miałam na liście tylko dziewięciu chłopców, a pierwszy z nich, Danny Farr, poprzednio odwiedził lekarza trzy tygodnie wcześniej w sprawie stóp. Stawiam, że wiem, po co wrócił, pomyślałam sobie, gdy ten siedemnastolatek wchodził do gabinetu. Danny, niski, krępy i we własnych ciuchach, usadowił się na krześle naprzeciwko. Rysy miał wyraziste, jak spod dłuta rzeźbiarza, wysokie kości policzkowe, a głowę całkiem ogoloną. Pozę przyjął mocno zrelaksowaną: nogi szeroko rozstawione, ręce luźno opuszczone. Przeszłam do rzeczy. - Dzień dobry, Danny. Jak się dziś czujesz? - W porządku, proszę pani. - Głośno chrząknął. - Poza tym, że mam taki problem. - Śmiało - zachęciłam go. - To trochę krępujące, proszę pani. Uśmiechnęłam się, próbując dodać mu otuchy. Wiedziałam, że chłopcy mogą czuć się niezręcznie, zwierzając się kobiecie. - Bez obaw, ja już wszystko widziałam i słyszałam. - Chodzi o - Spuścił wzrok na krocze. - Wydaje mi się, że jakąś plamę na - Penisie? - dokończyłam, żeby przyspieszyć tę zgadywankę. Zajmowanie się zdrowiem seksualnym zasadniczo nie należało do mnie, to była dziedzina ,,fiutologa" - jak nazywali go chłopcy - czyli lekarza prowadzącego gabinet urologiczny. Ale oczywiście w razie potrzeby ja też się tym zajmowałam. Sprawiał wrażenie zawstydzonego. - Tak, proszę pani. - W takim razie może bym się jej przyjrzała? - powiedziałam, żeby oszczędzić mu tego zawstydzenia. Opuścił bokserki. Na pierwszy rzut oka nie widziałam żadnej plamy, dokładnie więc wszystko obejrzeliśmy, żeby chłopak miał pewność, ale niczego takiego nie było. Zapinając dżinsy, Danny wyszczerzył się w uśmiechu prezentującym krzywe zęby. - A przysiągłbym, że ją widziałem. Już myślałem, że podłapałem jakąś chorobę albo co. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Feeria |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 280 |
ISBN: | 9788366380486 |
Wprowadzono: | 24.03.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.