"Gdy zapadnie noc" jest kontynuacją "Mrocznego jeziora" . Tak jak podejrzewałam, książka ta jest lepsza od swojej poprzedniczki. Nadal nie jest to zatrważający krew żyłach kryminał, ale mam wrażenie, że jest nieco bardziej dopracowana i mniej chaotyczna. W dalszym ciągu oprócz śledztwa, śledzimy także życie osobiste oraz rozterki detektyw Woodstock. Z tym że, mam wrażenie, że w tej części było to zdecydowanie lepiej wyważone.
Co prawda charakter głównej bohaterki został bez zmian, nadal jest momentami strasznie irytująca. Na pewno nie należy ona do moich ulubionych bohaterek książkowych. Gemma jest osobą nieco rozbitą psychicznie, nie potrafi poradzić sobie z samą sobą oraz ze swoimi uczuciami. Jej niekiedy absurdalne reakcje na docierające do niej informacje doprowadzały mnie do szału.
Niemniej jednak książka bardzo mnie wciągnęła. Nie ukrywam, że polubiłam pióro tej autorki. Obie jej książki , pomimo drobnych niedociągnięć, przeczytałam bardzo szybko i z ogromną przyjemnością.
Sarah Bailey świetnie w swoich opisach oddaje uroki wielkiego miasta. Czytając fragmenty opisujące Melbourne, oraz emocje towarzyszące bohaterce w tym mieście, czułam jakbym sama tam była. Z niesamowitą łatwością przychodziło mi wyobrażanie sobie świata otaczającego Gemmę, dzięki czemu książkę czytało mi się jeszcze lepiej.
Jeśli chodzi o samo śledztwo, to przyznam, że praktycznie do samego końca nie wiedziałam kto jest mordercą. I nie ukrywam, rozwiązanie tej sprawy odrobinę mnie zaskoczyło.
Moim zdaniem Gdy zapadnie noc jest jak najbardziej udaną kontynuacją Mrocznego jeziora. Choć zdania, jak zawsze zresztą, są podzielone. Czuję, że autorka z każdą kolejną książką będzie tworzyła coraz to lepsze historie, a ja z wielką przyjemnością po nie sięgnę.
...