Akcja komiksu rzuca czytelnika w realia naszej stolicy lat 30-tych. Warszawa tego okresu stanowiła prawdziwy tygiel osobowości i różności. Jednym z mieszkańców miasta jest weteran wojny polsko-bolszewickiej Zygmunt, który na nadmiar środków do życia na pewno nie mógł narzekać. Nigdy jednak nie miał się on zamiaru nad sobą rozczulać i zawsze coś wykombinował, żeby nie chodzić głodnym. Potencjalnie lepsza przyszłość maluje się przed nim w momencie otrzymania propozycji pewnej ?pracy?. Zarówno robocie, jak i samym pracodawcom daleko jednak do uczciwości. Nie stanowi to dla bohatera większego problemu. Przynajmniej do momentu, kiedy zleceniodawca nie uznaje go za zbędnego. Najwyraźniej jednak toś nie docenił mężczyzny i nie spodziewał się, że będzie on stanowił naprawdę poważny problem.
Tom pierwszy stanowi jedynie krótki wstęp do większej historii, gdzie autor stara się odpowiednio zarysować fabułę i przedstawić ważnych bohaterów. Całość ma być dla czytelnika na tyle intrygująca, żeby zachęcić go do sięgnięcia po kolejną część. Na pewno wychodzi mu to w przypadku tytułowych Bazyliszków. Organizacja ta wydaje się posiadać w swoich rękach sporą władzę, która u wielu osób wywołuje strach. Nie zostają tutaj odkryte jednak wszystkie przysłowiowe karty i w kolejnych odsłonach serii, powinno na odbiorcę czekać jeszcze kilka zaskoczeń. Całkiem nieźle autorowi idzie również historyczna prezentacja Warszawy tamtego okresu. Za sukcesem tego elementu albumu stoi wspominana już współpraca z Muzeum Powstania Warszawskiego, dzięki czemu scenarzysta mógł wspomagać się specjalistami w tym temacie.
Ograniczona ilość stron niesie za sobą jednak pewne zauważalne wady. Historia w niektórych momentach jest tutaj dość mocno rwana, co utrudnia odpowiednie wczucie się w klimat. Ma to również niestety swoje odbicie na kreacjach niektórych mniej ważnych bohaterów, którzy są trochę zbyt ?nijacy?.
W przypadku warstwy wizualnej Bazyliszki tom 1 mam dość mieszane uczucia. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę nieźle narysowanymi projektami postaci i należytą dbałością o detale otoczenia. Całość tych zalet niknie jednak pod naporem wszechobecnej szarości. Kompletnie nie przekonuje mnie do siebie pomysł, aby rysunki skąpać w ciemnych tonacjach. Niby ma to nadać pracom odpowiedniego ?klimatu? (co w niektórych scenach nawet się sprawdza), jednak w ocenie całościowej wypada dość przeciętnie i może odrzucić część potencjalnych odbiorców.
Opinia bierze udział w konkursie