...
FIG
Już od pierwszych stron, gdy poznajemy Fig wiemy, że coś jest z nią nie tak. Ma dziwną obsesję na punkcie rodziny Avery. Śledzi ich, później wprowadza się do domu obok, zaczyna coraz bardziej przypominać Jolene, naśladować ją, podrywać Dariusa, powielać wygląd ich domu oraz mieć dziwne myśli na temat ich córeczki. Poszczególne zachowania kobiety wydają się wręcz przerażające i zastanawiamy się, jak spaczona musi być jej psychika, że posuwa się do coraz dziwniejszych i bezwzględnych czynów. Początkowe miłe stosunki z sąsiadami przemieniają się w brudną grę, w której nigdy nie wiesz, kto jest pionkiem, a kto je przestawia. Bo gdy już uznasz, że to Fig jest psychopatką, której należy się bać, wchodzisz do głowy Dariusa.
DARIUS
Na pozór idealny mąż i ojciec oraz przykładny psycholog, ale jaki jest naprawdę? Jakie sekrety plamią jego rzekomo nieskazitelną reputację? Czy to on jest tu ofiarą, czy może drapieżnikiem? Kiedy mamy możliwość wejścia do jego głowy i poznania najskrytszych myśli, zaczynamy zauważać drugie, całkiem nowe i wcale nie takie jednoznaczne dno historii, którą zaczęliśmy poznawać oczami Fig. I takim sposobem autorka pozwala nam poznać kolejnego niezwykle złożonego bohatera, którego psychika zaskakuje. Mamy już dwie zaskakujące postaci, czy Jolene też się taka okaże? Czy naprawdę jest taka głupia, jak uważają inni i nie dostrzega działań Fig? A może wręcz przeciwnie - dostrzega i działa według misternie ułożonego planu?
JOLENE
Jolene wyróżnia się w tłumie. Ma swój styl i nie wstydzi się go prezentować. Ma piękną córeczkę i kochanego męża. Istna sielanka, ale czy na pewno? Pojawienie się w jej życiu Fig nieźle namiesza i odsłoni wiele niewygodnych faktów. Nowa sąsiadka nazywa ją Złą mamą, jednak czy naprawdę takową jest? Jakie ma sekrety? Nasza bohaterka jest pisarką, stworzyła więc już wiele niewiarygodnych historii. Ale co, jeśli jedna z nich zaczyna się toczyć tuż obok niej? Czy odkryje prawdziwą twarz bliskich jej ludzi? A może to ona będzie tą z niespodziewanym planem zapasowym?
STRUKTURA
Powieść podzielona jest na trzy części i w każdej z nich autorka udziela głosu innemu bohaterowi. Najpierw w historię wprowadza nas Fig, później narrację pierwszoosobową przejmuje Darius, a na koniec widzimy świat oczami Jolene. Był to świetny zabieg, zwłaszcza, że autorka niczego nie powiela - historia toczy się dalej, a w odpowiednich momentach rozpoczyna się kolejna część i perspektywa tak, byśmy mogli dowiedzieć się jak najwięcej, właśnie od osoby, która będzie w centrum wydarzeń. W ramach poszczególnych części występuje również podział na krótkie rozdziały, co nadaje powieści dynamizmu i bardzo szybko się ją czyta. W ramach struktury pochwalić należy także klamrę, spinającą całą powieść, która została w ciekawy sposób obmyślana, jednak nie zdradzę Wam szczegółów, by nie spoilerować.
TO, CO POTRAFI TYLKO TARRYN FISHER, CZYLI O PLUSACH SŁÓW KILKA
Podstawową zaletą tej powieści jest kreacja bohaterów. Postacie z krwi i kości, pełne wad i brudu, ukrytego pod wierzchnim złudnym pięknem. Nie polubimy postaci, ale bardzo nas będą ciekawić i z niecierpliwością będziemy chcieli poznać ich następne działania. Będziemy przerażeni ich osobowością i tym, jak głęboko do wnętrza najczarniejszych myśli i pragnień dotarła autorka, bezkompromisowo je ujawniając. A to łączy się z kolejnym walorem, czyli fabułą. Pomysł na książkę okazał się fenomenalny, zwłaszcza, że Tarryn Fisher bez pardonu wodzi nas za nos i co chwila zaskakuje, zmieniając nasze zdanie o bohaterach i tym, co wydarzy się w następnej kolejności. Książka ma też to do siebie, że niezwykle angażuje czytelnika, który przewraca kolejne strony, zupełnie nie myśląc o zrobieniu sobie przerwy, a gdy dociera do zakończenia, jest pod wrażeniem koncepcji autorki i musi "przetrawić" kilka spraw, nim wyda ostateczną opinię.
Wydaje mi się również, że Fisher przemyciła tutaj i w Margo pewien wspólny element, który każe (przynajmniej w moim przypadku tak było) spojrzeć na całą historię zupełnie inaczej i chętnie dowiem się, jak to wygląda w oczach innych czytelników, bo mi sprawiło to ogromną frajdę.
ALE... CZYLI PEWIEN ZGRZYT
Niestety, ale chociaż wciągnęłam się i książkę czytało mi się dobrze i szybko, to przeszkadzała mi jedna rzecz, a mianowicie - ilość erotyzmu. Na obronę autorki dodam, że była to ważna część ukształtowania charakteru postaci, dlatego nie wpływa to aż tak na moją ogólną ocenę, jednak mimo wszystko uważam, iż było go zbyt dużo. W końcu sięgnęłam po thriller psychologiczny, a nie erotyk, a w pewnym momencie miałam już dosyć tych wszystkich scen, które wzbudzały we mnie niesmak. Gdyby nieco zredukować ilość takowych fragmentów, byłabym całkowicie zadowolona, a bohaterowie nadal nie straciliby na wyrazistości.
PODSUMOWUJĄC
Bad mommy. Zła mama, to historia, o której powiedziałabym potocznie: tak psychiczna, że aż świetna i chyba brak mi bardziej odpowiedniego stwierdzenia, by nakreślić mój stosunek do niej. Tarryn Fisher stworzyła niebanalne postaci i fabułę, co do której nie mamy stuprocentowej pewności nawet po zakończeniu książki. Nigdy nie wiadomo, kiedy autorka zagrała z nami w otwarte karty, a kiedy z uśmiechem blefowała. I to właśnie w jej powieściach lubię. Szkoda, że nie obyło się bez zgrzytów, ale i tak jestem zadowolona z lektury.
Komu polecam? Ludziom, którzy lubią niejednoznaczne historie, w których można doszukiwać się ukrytego dna i interpretować poszczególne wydarzenia na rozmaite sposoby.
Kto powinien unikać tego tytułu? Zdecydowanie osoby niepełnoletnie, to raczej nie są klimaty dla nich.
Opinia bierze udział w konkursie