- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., że karmią je już jak swoją własność, która dobrze wyglądając, więcej będzie warta na targu. Serce jej podpowiadało, że nie wydostanie się z niewoli. Zaczęła więc spokojnie przyglądać się swoim właścicielom - krępym, z wielkimi brzuchami, szerokimi ramionami, krótkimi szyjami i wielkimi głowami, o wąskich czarnych oczach, krótkich nosach, wąskich ustach oraz włosach czarnych jak smoła i grubych jak końskie grzywy. Rozumiała, że przyjdzie jej zostać niewolnicą albo może żoną jednego z tych brudnych potworów, o których opowiadała jej babcia, że rodzą się ślepi jak psy11. Tłumiła w sobie obrzydzenie i po prostu patrzyła w nieznaną dal. A usta jej szeptały modlitwę do Matki Boskiej. Tatarzy coraz głębiej zapuszczali się w bezgraniczne stepy, kierując się na południowy wschód. Im bliżej byli serca stepów, tym pewniej się czuli i wolniej jechali. Ale gdy do aułów mieli już coraz bliżej, zaczęli tresować swoje branki, by ogołocić je z tożsamości i złamać ich wolę. Jak tylko któraś z nich otrząsała się nieco ze zmęczenia, kazali jej schodzić z wozu, przywiązywali sznurem za szyję do maży i nakazywali iść albo nawet biec. Zdrowsze dziewczęta, które - jak można się było spodziewać - miały silniejszą wolę i były bardziej wytrzymałe, traktowano z większym okrucieństwem: oprawcy zakładali im rzemienie na szyje i pod pachy i zmuszali je, aby truchtały obok koni. Och, proroczy sen matki Aleksandry nie w pełni ukazał los jej córki! Gdy i ona doszła nieco do siebie, też musiała iść co drugi dzień przy mażach tatarskich na sznurku, a czasami także biec przywiązana rzemieniem obok dzikich koni, pod akompaniament nahajów i rechotu ordyńców. I tak tresowano je po kolei, wszystkie tak samo, bez względu na pochodzenie, wiarę i język, wszystkie, które urodziły się na naszej cudnej ziemi, której mieszkańcy nie potrafili obronić przez wewnętrzne waśnie. W niektórych kobietach takie znęcanie się rozniecało nienawiść; gniew opanowywał ich dusze, a twarze brzydły ze zgryzoty. Olesia do nich nie należała. Wlokąc się u boku konia związana tatarskim rzemieniem, przypominała sobie, że nie tylko matka, ale i ona sama przyrzekła sobie kiedyś, złożona chorobą, że poświęci się służbie Bogu, jeżeli wyzdrowieje. A potem, gdy choroba ją opuściła, zapomniała o swoich ślubach i znalazła sobie zwykłego narzeczonego. Uważała więc, że cierpienia, jakich obecnie doświadczała, są pokutą za złamanie tamtej obietnicy. Bez słowa skargi biegła przeto obok ordyńskich koni. A udręka, jakiej zaznawała przez cały ten czas i którą tak pokornie znosiła, spowodowała, że na jej ładnym obliczu malowały się podniosłe uczucia. Rysy twarzy wyostrzyły się, nabrały niezwykłej wręcz delikatności, z głębi oczu wyzierała udręczona dusza. W dziewczynę wstąpił nowy duch i krzepł w miarę doznawanych upokorzeń, rósł w siłę jak u człowieka, który dźwiga swój krzyż na ziemskim padole, a pomaga mu w tym myśl o Bogu i o zbawieniu. Tatarzy wiedzieli już z doświadczenia, jak długo może wytrzymać taką dziką tresurę poszczególna sztuka żywego towaru. Dlatego rzecz jasna pewnej granicy nie przekraczali, towar ten stanowił bowiem ich kartę przetargową. Jednakowoż niejedna branka, jeśli nie skonała, nieraz dostawała gorączki, nim pokonała rozległe stepy Ukrainy i dotarła do Krymu. To doświadczenie nie ominęło i Olesi12. Dziewczyna tłumiła ból i upokorzenia za pomocą modlitwy. Oczami wyobraźni oglądała wówczas wnętrze cerkwi Świętego Ducha w Rohatynie albo cerkwi Świętego Jura we Lwowie, gdzie po raz pierwszy ujrzała swego Stefana. Ale zdarzały się chwile, gdy trawiona gorączką układała się na twardej ziemi, by odpocząć, gdyż nieznośny żar pustyni i nieludzkie traktowanie przez ordyńców doprowadzały młodą brankę do majaczenia. Wtedy to prześladowało ją uparcie widmo Czarnego szlaku, chociaż mocno zaciskała powieki. W myślach jej kroczyła tym szlakiem czarna śmierć - dżuma. Wysoka, sięgająca chmur postać, cała mroczna, jakby odziana w czarny aksamit, maszerowała, trzymając w dłoni czarną kosę z białym kościanym uchwytem i śmiejąc się. Przemierzała stepy Zaporoża i zawsze szła od strony wschodu słoń Olesia przywykła już do myśli o wszystkim co najgorsze, nawet o czarnej śmierci na Czarnym szlaku. W tym samym czasie Stefanowi udało się w powstałym zamieszaniu dołączyć do jednego z oddziałów kozackich. Niedługo potem dotarł do Kamieńca, gdzie jego ojciec miał wspólników. Z jednym z nich od razu poszedł do klasztoru Trynitarzy13, którzy wykupywali z niewoli nieszczęśników. Napotkany w klasztorze polski zakonnik z pobożną miną mu oświadczył, że gdy przyjmie wiarę katolicką, otrzyma wsparcie przy wykupie swej niebogi. Młody Stefan bardzo kochał Aleksandrę, al
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | MG |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 155x210 |
Liczba stron: | 384 |
ISBN: | 978-83-7779-380-0 |
Wprowadzono: | 12.04.2016 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.