- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.s jeździł do Niemiec. Pewnego wieczoru mama rozpaliła świece, ale polonus nie przyszedł. Usłyszałem dźwięk korka wyskakującego z butelki. Zaglądnąłem do pokoju. Matka leżała na podłodze. Z rozpiętej bluzki wystawał rąbek sutka. Śpiewała: Zabijemy wszystkich ludzi, wszystkich ludzi, wszystkich ludzi, Chociaż trzeba się natrudzić, zabijemy ich. Sprowokujmy Pana Boga, Pana Boga, Pana Boga, Niech nastanie strach i trwoga, sprowokujmy go! Uszy odetkały mi się niemal jednocześnie. Skrzek, wcześniej dalekie wołanie, zabrzmiał wyraźniej. Rozróżniałem poszczególne głosy. Na dachach zalegał śnieg. 12 Miałem wiele skarbów: zegarek znaleziony na śmietniku, kamień ze śladem muszli podobnym do brodatej twarzy, kulki do łożysk wynoszone z Zakładów Kuzienniczych. Gwóźdź z Kościoła Pokoju był z nich wszystkich najcenniejszy. Kościół Pokoju, który powstał bez jednego gwoździa, potrzebował jednak stali, aby przetrwać przez wieki. Trombek ukradł ojcu młotek, śrubokręt i dłuto. Poszliśmy do parku. Był sobotni poranek. Wybraliśmy ścianę po przeciwległej stronie niż dom pastora. Nikt tam nie chodził. Sprawdziliśmy dokładnie: w zasięgu ręki nie było żadnego gwoździa. DJ Krzywda powiedział, że nic w tym dziwnego, bo tę zabawę znali już nasi pradziadowie. Gwoździe znajdziemy wyżej. Tak rzekł i niczym małpa zaczął wspinać się po grubych belkach. Znalazł się jakieś trzy metry nad ziemią. Rzuciliśmy mu dłuto, potem młotek. Zeskoczył, a w zębach trzymał potężny, zardzewiały gwóźdź, który dał nam wszystkim do potrzymania. Za nim wspiął się Sikorka i pozostali. Blekota przykleił się do kościelnej ściany niczym niezdarny pająk, któremu wyrwano cztery nogi. Podważał metal dłutem, robił z młotka dźwignię, poleciało dłuto, poleciał młotek, poleciał i Blekota. Ale miał swój gwoźdź. Przyszła kolej na mnie. Nie patrzyłem w dół. Zacząłem dłubać przy rdzawym łebku. Powoli wyrywałem stal drewnu i wiedziałem, że to jeszcze kwestia minut, gdy DJ Krzywda syknął, że mam się spieszyć, bo pastor idzie w naszym kierunku. Przyjaciele nerwowo zerkali w stronę zarośli. Szarpnąłem jeszcze kilka razy i zeskoczyłem bez gwoździa. Umknęliśmy wszyscy, ja jeden ścigany przez wstyd. Tej nocy nie mogłem zasnąć. Zabrałem nóż do chleba i cicho wymknąłem się z domu. Mama spała pijana, a park puchnął dźwiękami nocy. Ożyły duchy. Cienie kucały w krzakach, krzyżując szpony na chudych kolanach. Wówczas Kościół Pokoju nie był jeszcze iluminowany. Wspiąłem się po omacku i znalazłem swój gwóźdź. Drewno długo nie chciało mi go oddać i ukruszyłem nóż. Wreszcie był mój - ciepły, jak kieł potężnego zwierzęcia, które zabiłem własnymi rękami. Wracając do domu, unikałem alejek. W krzakach zastałem bandytę, szesnastoletniego Wilczura, zaambarasowanego rozpinaniem stanika jakiejś pijanej dziewczynie. Dostrzegł mnie, krzyknął, sięgnął po kamień, ale zanim rzucił, już byłem daleko. 13 Pod koniec podstawówki zapytałem o ojca. Musiałem pytać i wcześniej, ale nie pamiętam. Raz w miesiącu przychodziły przekazy na pocztowych blankietach, wypełnione kwadratowym pismem. Matka porywała je pierwsza, nie chcąc, abym wypatrzył adres i nazwisko. W Rykusmyku wszyscy się znali. - Zdarzyła mi się przygoda, dawno temu - odpowiedziała jak mężczyźnie. - Przelotna, na pewno straszna, a może zabawna. Dobra, bo jej owocem jesteś ty. Cieszę się, że jesteś, i cieszę się, że zostaliśmy we dwoje. Nie dałem się zbyć i powtórzyłem pytanie. Dym z papierosa owiał mi twarz. - Wyjdź z domu - usłyszałem. - Popatrz na mur, na naciek na murze, na człowieka pod tym murem. Masz swojego ojca. Nie szukaj. 14 Ojciec DJ-a Krzywdy jeździł do Niemiec i przywoził płyty dla swojego syna. W tamtych czasach płyta sprowadzona z Zachodu była czymś niezwykłym. Mieliśmy swój perkal i swoje paciorki. DJ Krzywda mieszkał na dwóch pokojach tuż koło mnie. Nie lubił tego miejsca i często zapowiadał, że przeniesie się do jakiejś ciotki, do Krakowa, jak tylko zda na studia. Trudno było go zrozumieć. Matka nie chciała, żebym wieszał plakaty, nawet u siebie, a on mógł. Miał taki z muskularnym barbarzyńcą, toczącym zwycięski bój na górze szkieletów, i drugi, z księdzem w łańcuchach prześladowanym przez rogatego olbrzyma. Gdy do niego przychodziliśmy, paliła się tylko jedna lampka, na oknie stał jeden kwiat. Siadaliśmy na podłodze. DJ Krzywda włączał adapter. Słuchaliśmy w skupieniu, okładka krążyła z rąk do rąk, rozpalając wyobraźnię. Odziani na czarno muzycy przypominali bogów podziemi. Trupy i zamki, ludzie i potwory były jak bramy do lepszego świata. Hałas porywał nas wszystkich, nawet Sikorkę, który siedział w pewnym oddaleniu i kiwał głową, jakby uderzał w niewidzialną ścianę i cieszył
ebook
Wydawnictwo SQN Sine Qua Non |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.