- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lny wypad do mojej siostrzyczki, a ty dzwonisz oto z drugiego końca Polski, żeby mnie zawiadomić, że pojechałeś tam beze mnie?... Dlaczego nie chce ci się żartować?... No nie! Jak to, w szpitalu?... Kiedy to się stało? Pięć dni temu? I dopiero teraz mnie zawiadamiasz?... Jerzy odłożył słuchawkę i opowiedział mi o tym, co usłyszał. - Uważam, że powinieneś tam jechać. I tak zamierzałeś ją odwiedzić. Gdy będzie miała w pobliżu syna i brata, szybciej wróci do zdrowia. - Masz rację. Jadę zaraz do Warszawy, a jutro skoro świt do Zakopanego. Tak też uczynił. To znaczy wyjechał natychmiast z Kurhanowa do Warszawy, ale tam zatrzymał się jeszcze trzy dni, zanim podążył do stolicy Tatr. Uczynił tak na prośbę Gustawa, który bał się, że jego chora matka ujrzawszy brata mogłaby doznać szoku. - Kiedy mama zobaczy, że rodzina się zjeżdża, może się przestraszyć, że jej zdrowie jest w stanie krytycznym. Wolałbym ją na twój przyjazd przygotować... - mówił Gutek. I trudno było mu odmówić słuszności. Tyle że nie mógł był przewidzieć tego, iż w dniu, który wyznaczył sobie na przygotowanie matki na rychłą wizytę brata, ona przestanie kontaktować. Gutek spędził cały dzień przy jej łóżku, rokowania były nie najgorsze, a nocą to, co uznano za spokojny sen, okazało się śpiączką. Tak więc Jerzy po przyjeździe do Zakopanego nie mógł już porozmawiać z siostrą. Trudno było mu zaakceptować to, iż jej kontakt ze światem jest zakłócony do tego stopnia, że przestała czuć obecność bliskich jej osób i słyszeć oraz rozumieć, co do niej mówią. W ciągu kilku dni obaj mężczyźni pochylali się nad łóżkiem chorej, ale jej stan się nie zmieniał. Tymczasem wrzesień, wyjątkowo w tym roku pogodny, dobiegał końca, a razem z nim wakacje studentów i ich wykładowców. Tak więc obowiązki zawodowe zmusiły Jerzego do powrotu na uczelnię. Po odbyciu kilku posiedzeń senatu musiał jeszcze przewieźć rodzinę z jezior do Warszawy, bo wszyscy jego bliscy wyjechali tam na grzybobranie. Cóż to był za miesiąc! Dopiero co jechałam do Warszawy pełna energii, planów na przyszłość, skora do spotkań i odnawiania kontaktów, i proszę: niektóre z nich stały się rozdziałem zamkniętym na zawsze. Basia odeszła po trzech tygodniach od wypadku, nie odzyskawszy przytomności. Mam w pamięci jej uśmiech z dołeczkami w policzkach, jej witalność, życzliwość do świata. Kiedy przechodzę obok drzwi jej mieszkania, kładę na nich rękę; mam nadzieję, że odbiera gdzieś mój sygnał, iż o niej myślę. W sobotę dwudziestego dziewiątego września byliśmy w dobrych nastrojach. Nareszcie po kilku mokrych dniach pojawiły się grzyby, słońce świeciło jak w sierpniu. Było tak ciepło, że mogliśmy jadać na tarasie. Obecność dzieci i wnuków w Kurhanowie była remedium na mój smutek po pogrzebie Basi, która ostatecznie przegrała walkę o życie. Na szczęście informacje o Zosi były obiecujące. Otworzyła właśnie oczy, które patrzą na świat całkiem przytomnie, a to ponoć dobrze rokuje. Wprawdzie nie zaczęła jeszcze mówić, ale w takiej chorobie poprawa nie następuje od razu. Takie wieści przekazał nam Gutek. Jego głos był pełen otuchy. Jedynym cieniem na tych prognozach kładł się problem konieczności przeniesienia chorej do szpitala specjalistycznego pod Krakowem. Nie wiedzieliśmy, jak jej organizm zaadoptuje się w nowym miejscu. Martwiliśmy się też tym, że została tam przewieziona karetką szpitalną, która nie zabrała razem z nią jej syna. Miał tam dotrzeć we wtorek. Wieczorem dowiedzieliśmy się, że transport przebiegł pomyślnie, chora nie jest w śpiączce, więc trzeba być dobrej myśli. I byliśmy. Zwłaszcza że jeszcze przed pogrzebem Basi udało mi się zaklepać miejsce dla Zosi w szpitalu w Warszawie o tej samej specjalizacji, co ten na południu Polski i pozostawało tylko czekać, aż stan jej poprawi się na tyle, że będzie można ją przetransportować. A wtedy wszyscy będziemy mogli ją odwiedzać i kibicować jej powrotowi do zdrowia. Póki co mogliśmy jednak cieszyć się lekką poprawą jej samopoczucia. To, że Gutek odetchnął, uradowało nas wszystkich. Cieszyliśmy się też tym, że jest z nim jego nowa pani. Układy Gutka z kobietami od lat były troską jego matki. Często rozważałyśmy z Zosią, dlaczego jej przystojny i sympatyczny syn nie potrafi ułożyć sobie życia osobistego. Nie mam nic przeciwko czułym i umiejącym kochać mężczyznom, ale u niego jest chyba czegoś za dużo. Za dużo oddania, za dużo rezygnacji ze swoich potrzeb, kto wie czego jeszcze? Dość, że wszystkie kolejne partnerki owijają go sobie wokół palca, dominują absolutnie, a potem opuszczają. Zarówno jego matka, jak i cała nasza rodzina chcielibyśmy zobaczyć go wreszcie w bezpiecznym porcie. Czy okaże się nim nowy związek? Nie
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Axis Mundi |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 155x225 |
Liczba stron: | 240 |
ISBN: | 978-83-61432-58-6 |
Wprowadzono: | 20.06.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.