Czasem każdy z nas potrzebuje po prostu odpocząć od wszystkiego, co go otacza. Wtedy najlepiej wziąć właśnie taką książkę jak ta ? lekką, wesołą, niewymagającą, ale napisaną z błyskiem inteligencji.
Adam spotyka Ewę i z miejsca zakochuje się w jej orzechowych oczach. Biblijna para już od pierwszego dnia znajomości wplątuje się wzajemnie w kłamstwa, które z biegiem stron oczywiście się nawarstwiają. Zarówno Adam jak i Ewa mają bowiem sporo ?za uszami? i każde ich spotkanie jest bogate w absurdalne sytuacje. Co prawda czasami Marta Obuch przesadzała z tym absurdem, ale może właśnie dlatego tę książkę czyta się tak lekko? Bohaterowie są świetni, bardzo charakterystyczni i temperamentni. Jestem pewna, że z miejsca pokochacie nie tylko Ewę, ale również specjalistkę od fochów, zemsty i ciętych ripost ? babcię! Nie da się ukryć, że autorka ma szaloną wyobraźnię i na pewno wspaniałą rodzinę. Pomysły na fabułę nie biorą się przecież z kosmosu, a opisana tu rodzinka jest naprawdę zwariowana!
Metoda na wnuczkę niestety nie zaskoczyła mnie fabułą, ale w ramach rekompensaty zachwyciła poczuciem humoru i odprężająco lekkim stylem. Tutaj część kryminalna jest jedynie maleńkim dodatkiem do części obyczajowej, w której dosyć sporo się dzieje między głównymi bohaterami. Moim zdaniem jest to bardziej komedia obyczajowa niż kryminalna, ale trzeba autorce przyznać, że całkiem nieźle buduje napięcie.
Lubię, kiedy książki mnie czegoś uczą, a od Marty Obuch można nauczyć się naprawdę wiele. W akcję jest wpleciona wiedza z zakresu medycyny, dietetyki, a nawet? numerologii! Okazuje się, że jestem numerologiczną piątką, co raczej nie świadczy o mnie najlepiej? Nie zmienia to jednak faktu, że warto sięgnąć po Metodę na wnuczkę i chociaż na chwilkę uciec od męczącej codzienności.
Opinia bierze udział w konkursie