Dziesiąta odsłona mrocznego thrillera miała być pierwotnie ostatnią częścią serii. Jeśli jednak coś odnosi sukces, to nie można tego zbyt wcześnie zakończyć. Nie mniej jednak pewne założenia autora mają dość bezpośredni wpływ na zawartą tu treść.
Czytelnik nie ma tu nawet ułamka sekundy na wytchnienie, a każda strona czy kadr to nowa porcja mocnych wrażeń. Trudno się temu dziwić, szczególnie kiedy obserwuje się jak Shinpei, po odkryciu pewnych sekretów konfrontuje się z groźnym wrogiem. W głowie ma on ułożony cały plan działania, ale zawsze trzeba być również przygotowanym na pewne niespodziewane wydarzenia.
Zaprezentowany tu pojedynek (nie tylko jeden) jest pełen dynamiki i brutalności. W scenach tych twórca kolejny więc raz umiejętnie łączy dramaturgię, emocjonalność, widowiskowość i nietuzinkowy horrorowy klimat. Obok dynamicznej treści odkrywa on również kolejną porcję fabularnych sekretów. Dzięki nim mamy okazję poznać odpowiedzi na niektóre pytania, które dręczą nas od samego początku serii.
Brzmi to wszystko bardzo intrygująco i satysfakcjonująco. Niestety, ale scenariusz ma kilka swoich drobnych niedociągnięć. Konieczność (przypuszczalnie za namową wydawcy) wydłużenia serii sprawia, że niektóre sceny są troszkę sztucznie wydłużane.
Opinia bierze udział w konkursie