Depresja, to jeden z najtrudniejszych tematów, o którym mogą opowiadać filmy, seriale, komiksy. Jest to wymagający przedmiot rozmowy zarówno dla osób, których żadne problemy natury psychicznej nie dotykają jak i dla wszystkich zmagający się z taką przypadłością. Niektóre z historii potrafią jednak pomóc uporać się z taką chorobą, a przynajmniej wykonać pierwszy krok w kierunku poprawy i według mnie taką historię poznajemy w komiksie Samotność w centrum wszechświata. Samotność w centrum wszechświata to jeden z, jeśli nie najbardziej nietypowy komiks, z którym miałem do tej pory do czynienia. Dotyczy to zawartej w nim historii, narracji, a także jego nieszablonowej formy. Autorka, Zoe Thorogood, opowiada o sześciu miesiącach ze swojego rozpadającego się na kawałki życia, na które w dużym stopniu składają się napady lęku, czy właśnie depresja. Autorka daje ujście towarzyszącym jej w pewnym okresie swojego życia emocjom. W szczery i bezpretensjonalny sposób dzieli się swoimi przeżyciami, nie ukrywając przed czytelnikiem niczego. Opowiada o chęci skończenia ze sobą i bezsensowności życia. Swoją osobowość dzieli tutaj na kilka części, co daje nam ciekawy wgląd w to jak osoba, zmagająca się z depresją potrafi się czuć i wcale nie oznacza to, że przez 100% czasu jest zdołowana. Jak już wspomniałem na wstępie, Samotność w centrum wszechświata przybiera naprawdę nie typową, ale ciekawą formę. Autorka balansuje tutaj między różnymi stylami, od czerni i bieli po kolory, od ilustracji jakby narysowanych przez ucznia podstawówki, przez wklejone fotografie, aż po barwne, szczegółowe i naturalne rysunki. Świetnie tymi stylami potrafi oddać swój nastrój, swoje zmagania i rozterki. Negatywne myśli, które siedzą w głowie bohaterki uwalniają się na zewnątrz na kartach komiksu. Wykorzystane tutaj wyolbrzymienia, niszczenie czwartej ściany i bezpośrednie zwracanie się do czytelnika, pozwalają nam lepiej ją zrozumieć, poczuć to, co ona czuje, a przede wszystkim zrozumieć, że depresja nie jest czymś, co łatwo jest dostrzec i nie jest to choroba, z którą można sobie poradzić ot tak. Samotność w centrum wszechświata zdecydowanie oddziałuje na czytelnika. Wielu z nas po lekturze komiksu zrozumie jak nawet drobne porażki, czy codzienne problemy potrafią popchnąć osobę, zmagającą się z depresją w jeszcze głębszą otchłań rozpaczy. To komiks, który zdecydowanie rozbudza w nas wszelkiego rodzaju emocje. Może przestraszyć nas szczerością i bezpośredniością, ale z całą pewnością da do myślenia każdemu odbiorcy. W dzisiejszych czasach, gdy kwestie zdrowia psychicznego są często pomijane, a są bardzo istotne, taki komiks jak Samotność w centrum wszechświata powinien być lekturą obowiązkową, nie tylko dla czytelników komiksu. To naprawdę niezwykła historia, przez której meandry przechodzimy wyjątkowo płynnie i pełni przeróżnych emocji. Fabułą zdecydowanie oddziałuje na nas samych i skłania do refleksji, zarówno na temat naszych wewnętrznych zmagań jak i wszystkich osób z naszego najbliższego otoczenia. Jeśli mamy lepiej zrozumieć tę chorobę i cierpiących z jej powodu ludzi, to pomoże nam w tym właśnie komiks pani Zoe Thorogood.
Opinia bierze udział w konkursie