- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jakieś miłe koleżanki? Boże, jaka ona jest stara, skoro zadaje takie pytania. - Tak, jedną. Sonię. Bardzo miła - mówię słodko. - Z długim warkoczem. - Chcę jeszcze wspomnieć o kokardzie, ale nie ma co przesadzać. Warkocz i tak jest wystarczająco obciachowy. - Sonia - powtarza Babi. - Piękne, niespotykane już imię. Jakby się zastanowić, to ma rację. Imię to jedyna fajna rzecz, którą ma Wypławka. Szkoda, że ja jestem pospolita Miśka. - W domu mówią na nią Sońka, Sonieczka - rozpędzam się. - Będziemy siedzieć w jednej ławce. Przy oknie - tu mi głos trochę smutnieje, bo przypomniało mi się, że nie siedzę z żadną z Jośkowatych. Prawie widzę pomarszczony uśmiech Babi. - Bardzo się cieszę. Co tak piszczy? - Nic takiego. Telefon się rozładowuje - mówię uspokajająco, bo Babi boi się takich rzeczy. Dla niej nowinką techniczną jest każdy telefon, który nie ma tarczy oraz kabla, telewizor z pilotem, wodny odkurzacz, samoodmrażająca się lodówka, mikrofala i czajnik elektryczny. - Jak skończymy rozmawiać, to naładuję. - A wychowawca jaki? - Wychowawczyni. - To wychowawczyni jaka? - Miła. - Może się zaprzyjaźnicie? Bosz!, o mało nie dławię się własnym zdumieniem. - Z kim? - Z Sonią. - A tak, tak. Oczywiście. - A koledzy? Koledzy! Bosz! Jest ich ośmiu albo dziewięciu. Same wypłochy. Wystraszeni. Dzieciuchy. Za to na dzisiejszej mszy widziałam superchłopaka. Nie zwróciłam na niego wcześniej uwagi, ale Luiza i Sylwia tak o nim szeptały, że jakoś wtedy wpadł mi w oko. Luiza nawet zaproponowała Sylwii, że mogą zrobić zawody: która go pierwsza poderwie. Chłopak jest z drugiej ,,c", wołają na niego Łynu i ma ciemne, krótkie włosy. Stałam w takim miejscu, że go doskonale widziałam. Całą mszę próbowałam ściągnąć go wzrokiem, powtarzałam w myślach: ,,Popatrz na mnie, tu jestem, ta ładna, najładniejsza, popatrz na mnie", ale kicha. Kręcił się jak wszyscy, ale nie odwrócił i nie spojrzał na mnie. Nic straconego. W końcu chodzimy do tej samej budy. Łynu. To pewnie od nazwiska. Łyński? Łynarski? Łyniewski? Kurczę, Babi chichocze, jakby usłyszała jakiś sprośny kawał. - W porządku - mówię szybko, nawet chyba za szybko. Na policzkach mam rumieńce. Przed oczami Łynu. - O co ci chodzi? - burczę. - A co u ciebie? - O, znowu piszczy! Ewa jest? - Będzie po piątej. - Po siedemnastej - poprawia mnie jak zawsze. - Po siedemnastej - mruczę. - To jeszcze zadzwonię. - Ja zadzwoniłam. - Wiem, Michalino, wiem doskonale, pa. - Pa. ,,A koledzy jacy?", ,,Poznałaś jakąś koleżankę?", ,,Może się zaprzyjaźnicie?". Babi ma czasami takie starcze pomysły. Z Wypławką? Nigdy w życiu! Ale gdyby tak się zastanowić, to nie miałam i nie mam za dużo przyjaciółek. Najpierw była Ewelinka. Przyjaźniłyśmy się, dopóki Kaspian nie powyrywał jej części włosów. Łysą Ewelinkę upchnęłam gdzieś do kartonu, karton do pawlacza i siedzi tam nadal. W przedszkolu zaczęłam przyjaźnić się z Madzią. To miała być przyjaźń do końca życia. Jej rodzice i moja mama też się polubili i nawet dwa tygodnie którychś wakacji spędziliśmy wszyscy w jakiejś agroturystycznej zagrodzie. Skończyło się w piątej klasie, gdy Madzia powiedziała, że jestem nudna i mam wielki tyłek. Gdy ja przez kolejne dwa tygodnie codziennie płakałam, ćwiczyłam i stałam godzinami przed lustrem w pokoju mamy, ona już siedziała w ławce z Julką. Kiedy się czasami widujemy, nie mówimy sobie nawet ,,cześć". A mnie wtedy serce rośnie i mam poczucie sprawiedliwości we wszechświecie, bo Madzia ma wielkie cycki, wielki tyłek i jest niewysoka. Nieciekawie to wygląda. Teraz przyjaźnię się z Jośką. * * * Mama przychodzi po osiemnastej. Witam ją kwaśno-obrażoną miną. Mam do tego prawo. Bez słowa rozpakowuję reklamówki z zakupami, zapalam gaz pod garnkiem z zupą. Tyle mogę zrobić bez większej ujmy na honorze. - Jak było w szkole?! - woła z łazienki. Nie odpowiadam, bo przecież nie słyszę: szumi woda, szeleszczą zakupy. - Jak było w szkole? - powtarza, wchodząc do kuchni. Związała włosy w kucyk. Już nie ma spódnicy i sweterka, tylko dżinsy i niebieską bluzkę. No i oczywiście makijaż. Ostatnio chyba w nim śpi. - Normalnie - wzruszam ramionami. - Opowiadaj. - Nie ma o czym. - Miśka, nie daj się prosić. - Mogłaś do mnie zadzwonić... - Z pracy? - prycha. - Wiesz, że wszystkie baby tam podsłuchują. - No to co?! - wrzeszczę. - Proszę cię, tylko nie wpadaj w ten swój ton użalania się nad sobą - mówi zniecierpliwiona. - Przecież nie lubisz, gdy do ciebie dzwonię i esemesuję. Ile mi to razy powtarzałaś? - Ma rację. Ale dziś bym lubiła. Powinna się tego domyślić. - Miśka, nie rób z igły wideł - dodaje już znacznie spokojniej. - Teraz możemy porozmawiać... - Teraz to ja już nie chcę. - Mówimy o godzinie w t
ebook
Wydawnictwo Literatura |
Data wydania 2014 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Literatura |
Rok publikacji: | 2014 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.