Bill w niesamowicie zabawny sposób opisuje amerykańską codzienność. Każdy jego felieton jest przepełniony mnóstwem pozytywnej energii. Nawet, jeśli opisuje największe absurdy życia w Ameryce ( i pewnie nie tylko w USA) to nie sposób się nie uśmiechać. Nie jest naszym kompanem w niedoli, nie możemy razem z nim narzekać. On nie chce zmienić świata. Bierze go dokładnie takim jestem, z wszystkimi wadami i zaletami. Jedyne, co zmienia to siebie i swój stosunek do niego. Mógłby być zrzęda. Pytanie tylko, po co? Czyż nie lepiej cieszyć się nawet absurdami? Które swoją drogą też dają mu zarobić. W tym aspekcie ma faktycznie łatwiej. Nikt jednak nie obiecywał, że będzie sprawiedliwie.
Dzięki Autorowi każdy z Was odkryje w sobie małego Amerykanina, rodem z najgłupszych komedii. I choć ciężko mi się do tego przyznać to uważam, że to fantastyczne. Warto spojrzeć na siebie z dystansem i Bill nam w tym pomaga.
Podobało mi się jak w swoich tekstach wspominał, napominał o rodzinie żonie, dzieciach. Robił to tak po męsku. Trochę szorstko, trochę nieśmiało a jednak z wielkim sercem i oddaniem. Każdy chciałby kiedyś przeczytać o sobie tyle dobrego w połączeniu z czułością i poczuciem humoru.
Ponieważ książka to właśnie zbiór felietonów nie ma czasu, w którym musicie/powinniście ją przeczytać. Może to być jeden felieton na dzień, na tydzień, na miesiąc a może nawet rok. Może być również tak, że wrócicie po ciężkiej kłótni z przedstawicielami urzędu skarbowego czy też telekomunikacji. Wtedy warto zobaczyć, że nie tylko u nas góruje biurokracja i częsty idiotyzm/niedoskonałość prawa.
Niezależnie od czasu, częstotliwości i potrzeby zawsze na Waszej twarzy pojawi się uśmiech.
Ta książka nie zmieniła mojego zdania o większości Amerykanów jednak pozwoliła ich odrobinę zrozumieć. Bill w jednym ze swoich felietonów przedstawił dobre i zastanawiające wyjaśnienie ignorancji ludzi. Uczciwie trzeba przyznać, że to zjawisko rozprzestrzenia się jak najgorsza zaraza i ciężko mu przeciwdziałać. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest wygoda. Ludzie wszystko mają podane na tacy, do najmniejszego urządzenia jest instrukcja, gdy czegoś nie wiedzą wystarczy, że wklepią to w Wikipedię. Dlatego należy podziękować autorowi za jego miłość do bibliotek, które dostarczają mu tematów do felietonów a tym samym rozrywki jego czytelnikom.
Podsumowując:
Niesamowicie zabawnie, inteligentnie, ironicznie. Ogromny zastrzyk pozytywnej energii i miłości do świata oraz jego mieszkańców.
Pamiętajcie o tej książce. Szczególne teraz, gdy temperatura się powoli obniża a opady wzrastają.