Tematem tej powieści nie jest kwestia uzależnień i związanych z nią nędzy, chorób oraz problemów społecznych. Autor kieruje naszą uwagę na brutalność przestępstw towarzyszących narkobiznesowi. W tekście wyczuwalne jest zawoalowane pytanie o sensowność zakazu uprawy i handlu marihuaną, skoro brak legalności pociąga za sobą więcej szkód i powoduje eskalację przemocy. A bynajmniej nie zmniejsza konsumpcji tego miękkiego narkotyku. Wzorcowe postępowanie Bena jest dobrowolne i zgodne z jego światopoglądem. Czy nie byłoby lepiej, gdyby stało się normą? I zyskało ochronę prawną państwa? Tego samego państwa, które ? przytaczam to za Winslowem ? swego czasu wspierało powstawanie nowych pól makowych po meksykańskiej stronie, przyzwyczajając tamtejszą ludność do czerpania zysków z tego typu upraw.
Winslow tak zręcznie prowadzi akcję swojej książki, że z niecierpliwością oczekujemy kolejnego zwrotu w negocjacjach pomiędzy meksykańskim kartelem a firmą Bena. Krwawa konfrontacja wydaje się nieunikniona i zastanawiające jest, jak poradzą sobie z nią bohaterowie, szczególnie pokojowo nastawiony Ben. Autor do końca pozostawia nas w niepewności co do zakończenia. Z jednej strony kreśli sylwetki takich postaci, za którymi jesteśmy całym sercem (zatem nie mogą zginąć!), z drugiej ? zbyt dokładnie wyjaśnia powody takiego, nie innego postępowania Eleny, szefowej kartelu Bajo. Jej okrucieństwo i brak wahania w podejmowaniu decyzji to cena za bezpieczeństwo i życie jej rodziny. Ten ludzki rys budzi w nas rozterkę, bo wiemy, że Elena nie ma wyboru i nie może się cofnąć.
Winslowowi udaje się nas wciągnąć w tę historię, zaskoczyć i wzruszyć. Sprawić, że będziemy godzinami trzymali kciuki za Benem i jego przyjaciółmi. I o dziwo, za Eleną również. ?Savages? to powieść sensacyjna, ale nie można odmówić jej wdzięku. Zdecydowanie należy do górnej półki w swojej kategorii!