Na dobrą sprawę trudno stwierdzić dla kogo została napisana ta książka. Z pewnością dla autorki, ponieważ są to jej zapiski z podróży po Francji, które teraz przekształciła w pamiętnik. Ale czy skorzysta z nich czytelnik? Na ile interesujące będą wzmianki o zachowaniu studentów odbywających praktyki w paryskim szpitalu przeplatane werbalnymi pocztówkami z wąskich uliczek tego miasta? Czy zafrapują go problemy rodziców podróżujących z małymi dziećmi i wrażenia z odwiedzania sklepów z rękodziełem? Czy doceni wrażliwość męża autorki i jego zrozumienie dla jej potrzeby samotności, co sprawia, że zajmuje się dziećmi, aby pisarka mogła w spokoju oddawać się swoim pasjom to znaczy malowaniu, zwiedzaniu wiosek i prowadzeniu notatek? Jeśli chodzi o informacje takie rodem z przewodnika turystycznego wzięte, to należy ich wyszukiwać niemalże z pilnością sokoła polującego na zdobycz. Można się na przykład, że miastem słynącym we Francji z koronek klockowych jest Le Ruy, a większość miejscowości i wiosek uczestniczy w konkursie kwiatowym. Zdobywcy Grand Prix (około setki) otrzymują oprócz tytułu village fleuri cztery kwiatki przy nazwie miasta. Jeśli zaś jesteście zafascynowani głównie przyrodą, to nie znajdziecie tu wielu pomocnych wskazówek. Jedną z nielicznych było polecenie jaskini Aven Armand. Jednym słowem można przeczytać, tylko nie spodziewajcie się lektury, którą czyta się z wypiekami na twarzy.