Lubicie komiksy? Jeżeli w tej chwili potakujecie głową, to znaczy, że znacie też przygody niezwyciężonego gala Asteriksa i jego kompana Obeliksa. Legendarna seria, mimo upływu lat i zmiany sterników (protoplastów Goscinnego i Uderzo zastąpili panowie Ferri i Conrad), ma się cały czas znakomicie. Świadczy o tym najnowszy, oznaczony liczbą 37, album pod tytułem ?Asteriks w Italii?. Jeśli miałbym wymienić trzy rzeczy, za które cenię naród francuski były by to: ser pleśniowy, Disneyland oraz postać Asteriksa właśnie. Za poczucie humoru, za grafiki, za wspaniały dystans do historii...
Tym razem przemierzymy z dzielnymi galami całą Italię w szalonym międzynarodowym wyścigu rydwanów. A wszystko to za sprawą perfidnego planu senatora Lactusa Bifidusa, który stracił wszystkie pieniądze przeznaczone na remonty dróg Cesarstwa Rzymskiego przepuszczając je na... orgie (Tak, wiem! Ale skoro córka nie pyta ?co to znaczy?? jestem spokojny). Chcąc udowodnić, że stan nawierzchni włoskich traktów nie budzi żadnych zastrzeżeń, organizuje on ów wielokulturowy wyścig. A skoro tak, to nie może w nim zabraknąć reprezentacji galów w osobach aurigi (woźnicy) Obeliksa oraz współaurigi Asteriksa. Wszak stawką jest międzynarodowy prestiż, ogromny puchar, a także... możliwość utarcia nosa (po raz kolejny) Julkowi Cezarowi. Kto mógłby się temu oprzeć, prawda?
Błyskotliwy humor czerpiący garściami z historii jak i współczesności, barwne postaci oraz kultury (a niekiedy ich brak), wspaniała kreska. Jeśli tak jak Zwykła Rodzinka zaczytujecie się w przygodach Asteriksa, koniecznie musicie sięgnąć po najnowszy tom ?Asteriks w Italii?. Dobra zabawa gwarantowana!
Więcej na blogu Zwykłej Matki