Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek 3. Śmierć

książka

Wydawnictwo W.A.B.
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

  Po kilku latach od wybuchu medialnej nagonki na środowiska gejowskie chłopcy z kolektywu Ptaszek już wiedzą, że ich koniec zbliża się wielkimi krokami. Każdy z nich ma pierwsze objawy AIDS. Będący na początku kariery aktorskiej Bengt po zdiagnozowaniu zakażenia poddaje się bez walki, popełnia samobójstwo. Lars-Ake i Rasmus w decydujących momentach mają wsparcie partnerów, wiedzą, że kochali i byli kochani. To daje im radość i spokój przy przejściu na drugą stronę. Paul, dusza towarzystwa w czasach, kiedy nie mówiło się głośno o epidemii i homoseksualizmie, przeżywa ataki kolejnych wirusów w dość oryginalny sposób, po swojemu, z odpowiednim dystansem i humorem. Nawet kiedy umiera, jest pewny, że coś po sobie zostawi. Przez całe życie niczego się nie wstydził, nie ukrywał, był sobą. A teraz, kiedy przychodzi jego czas, wszystko ma zaplanowane. Od początku do końca. Nawet jego pogrzeb pokaże tym, którzy zostają, jak dalej żyć.
  Jonas Gardell w trzeciej części trylogii o sztokholmskich gejach opisuje ostatnie stadium AIDS, ze wszystkimi etapami. Niczym zdolny paparazzo dokumentuje każdą z umykających coraz bardziej chwil, dojrzewanie międzyludzkich relacji oraz to, co trzyma przy życiu samych zarażonych, ale także daje nadzieję ich przyjaciołom, ukochanym.


Jonas Gardell - rocznik 1963. Szwedzki pisarz, scenarzysta, showman i działacz LGBT. Autor wielu książek, esejów, scenariuszy teatralnych i telewizyjnych. Debiutował w 1985 roku powieścią Passionsspelet. Oś jego twórczości stanowią drażliwe społecznie tematy, takie jak AIDS i homoseksualizm. W 2013 roku Jonas Gardell przyjął z rąk następczyni szwedzkiego tronu Wiktorii Bernadotte tytuł Geja Roku.

przekład: Katarzyna Tubylewicz
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 03.02.2015

RECENZJE - książki - Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek 3. Śmierć

4.7/5 ( 6 ocen )
  • 5
    5
  • 4
    0
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

EWKA

ilość recenzji:23

brak oceny 8-08-2017 10:38

"Żyjemy lepiej, jeśli zdamy sobie sprawę, że nasz czas jest policzony..." Czyż nie?

Chciałam na wstępie wytłumaczyć dlaczego dałam notę niżej niż w poprzednich częściach. Z niewiadomych przyczyn, nie wiem czy to wina ebooka, ale momentami ciężko mi się czytało. Chciałam skończyć całą serię w czerwcu, ale nie udało się. Trudno. Ważne,że skończyłam, czytałam wolniej, ale było warto...

W tej części bohaterów zaatakował wirus AIDS. Z całą siłą. Umierali w bólu, czasem samotni. Jeden popełnił samobójstwo. I to właśnie jego życie mamy opisane na początkowych stronach...
I możemy dojść do wniosku,że ci wszyscy homoseksualiści bez wyjątku, to zagubieni ludzie,którzy poszukiwali miłości, akceptacji i szczęścia. Ponownie przytoczę jeden z moich ulubionych cytatów: " (...)"Chcę w moim życiu móc kochać kogoś, kto pokocha mnie". To niepojęte żądanie miłości." Udało im się. Tylko wkroczyła choroba i śmierć...

Mimo wszystko starali się czerpać z życia jak najwięcej. Benjamin z Rasmusem kilka lat żyli w szczęśliwym związku. Aż do śmierci. Wzruszyłam się, gdy Benjamin odwiedził jego grób, do końca o nim nie zapomniał i nie związał się z nikim po jego śmierci. Nawet uroniłam łzy. Bardzo się zdziwiłam upartością rodziców Benjamina, ja nawet jako wyznawca religii, na pewno wybrałabym swoje dziecko, bez względu na to jaką drogę wybrało. Rodzice Rasmusa również powinni coś zrozumieć, to Benjamin czuwał przy jego łóżku, a oni nie pozwolili mu uczestniczyć w pogrzebie chłopaka, chociaż Benjamin go kochał, trwał przy nim, opiekował się nim. Te przykre słowa matki " Czy po to cię urodziłam"? Czyli po to byś był chory, wstrętny i homoseksualny? Naprawdę smutne, moim zdaniem czasami człowiek powinien przezwyciężyć swoje uprzedzenia w obliczu pewnych sytuacji. Ja jestem pewna,że zaakceptowałabym i pokochała swoje dziecko takim jakim jest. A grupa Sztokholmskich homoseksualistów miała tylko siebie. Tylko oni się wzajemnie kochali, rozumieli, wspierali i akceptowali w pełni. Nie wiem, może wtedy były inne czasy, większy ciemnogród. Mimo wszystko aż szkoda było czytać te niektóre komentarze pod ich adresem, nawet komentarze rodziny. Paul mnie najbardziej rozbawił, nawet jego pogrzeb, jakkolwiek to brzmi. Nie chcę za dużo zdradzić, po prostu przeczytajcie...