Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Zapasy z życiem

książka

Wydawnictwo Znak
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Odkryj swą siłę i wygraj zapasy z życiem!
Jun jest zbuntowanym nastolatkiem żyjącym na ulicach Tokio, z dala od rodziny, o której nie chce rozmawiać. Jego życie zmienia się, gdy spotyka mistrza sumo, który zdaje się nie zauważać jego drobnej postury i ciągle powtarza, że "widzi w nim grubego gościa". Upór mistrza sprawia, że Jun odwiedza szkołę sumoków, w której zapoznaje się z tajemniczymi praktykami sztuk walki. Dzięki nim odkryje w sobie siłę oraz zyska wiarę we własne możliwości. I może nawet sam zostanie mistrzem.... Poznając prawdę o sobie, chłopiec odnajdzie również harmonię oraz dostrzeże miłość życia.

Nowa powieść Erica-Emmanuela Schmitta wpisuje się w cykl Opowieści o Niewidzialnym, który tworzą m. in. Oskar i pani Róża, Pan Ibrahim i kwiaty Koranu oraz Dziecko Noego.

Tytuł oryginalny: Le sumo qui ne pouvait pas grossir
Tłumaczenie: Agata Sylwestrzak-Wszelaki
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Znak
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 01.07.2010

RECENZJE - książki - Zapasy z życiem

4.7/5 ( 10 ocen )
  • 5
    7
  • 4
    3
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

kajakrasnal

ilość recenzji:79

brak oceny 24-11-2010 14:57

Zapasy z życiem to książka o tym jak wziąć się z codziennością za bary. Jak nie wmówić sobie, że szczęście, bogactwo i sukces to terminy, które nas nie dotyczą. Ta opowieść to mapa, która prowadzi do skarbu a jest nim spełnienie, radość i chęć przeżywania tego co jest dookoła.
Główny bohater to chłopiec, który wychowuje się na ulicach japońskiego miasta. Wywodzi się z patologicznej rodziny, która podarowała mu traumatyczne dzieciństwo. On sam uwierzył, że nic dobrego w życiu na niego nie czeka. Przepełniony nienawiścią, głodem, samotnością kroczył w stronę samozagłady. Głównie znał smak żalu, osamotnienia oraz wstydu. Jego los został odmieniony prze mistrza sumo. Dzięki jego wytrwałości, opanowaniu oraz naukom chłopiec powstał z kolan ciemności, brudu i smrodu i zdecydował się pójść ku jasności, barwom i sukcesowi. Ta podróż była wielką próbą siły, która nie raz się załamała. Słaba determinacja, chwiejna konsekwencja oraz poczucie klęski sprawiały, że chłopiec częściej się cofał niż szedł do przodu. Ale jak mówią, nie ważne ile razy się upada istotne jest ile razy się wstaje. A ten chłopiec, który przeobraził się w końcu w mężczyznę doszedł do swojego celu, gdzie czekała na niego miłość, ciepło i samozadowolenie. On uwierzył w siebie. Przestał się zgadzać na to, aby być wciąż mniejszym i mniejszym. Już nie otulał się smutkiem. Obrzydzenie do własnego ja zamienił na miłość do siebie i zrozumiał, że zwyczajne życie potrafi przynieść nieograniczoną radość.
Książka ta jest typowa dla Schimitta. Zawiera w sobie typowe połączenia prostoty, zwyczajności z elementami magii i zagadki. W treści ukryte są podstawowe pytania o życie i istotę człowieka. Opowieść jednak nie do końca porywa serce, duszę i umysł. Jest dosyć mdła, zbyt podobna do innych historii autora. Już nie zaskakuje. Dzięki swej krótkiej formie nie nudzi, nie usypia i pozwala dotrzeć do końca, ale nie zaspakaja głodu czytelnika. Z drugiej strony przesiąkając literkami tej opowieści można się zachwycić, zamyślić i umilknąć z wrażenia. Ta książka to podróż w głąb siebie, we własne lęki, niedopieszczenie, braki, które są przeszkodami życiowymi. Autor stawia przed nami drogowskazy, które wyprowadzają z mroku. Można je ominąć, skryć się w sobie i powoli gasnąć, ale można też przysiąść pod każdym z nich i zastanowić się jak to jest ze mną samym. Czy wciąż chcę uciekać przed tym co przeszkadza mi żyć?
Składam też wielki pokłon dla listownego dialogu pomiędzy bohaterem a jego rodzicielką, osobą chorą, ułomną, pozbawioną świadomego kontaktu ze światem. Jak pisze matka, która jest analfabetką? Jak wyraża swoją troskę o syna, własną miłość i zaufanie do niego ? To potrafi poruszyć każdy nerw, mięsień i łzę.
Dla mnie ta opowieść jest niewyważona i chyba to mnie najbardziej irytowało. Jej przesłanie chociaż ważne i istotne zostało ubrane w niezbyt dobrą formę. Nie zasmakowałam się w czytaniu. Każda kolejna strona była dla mnie bezbarwną degustacją czegoś co chciałam, aby mi smakowało. Jednak gdy zamknęłam książkę i przeżułam treść zostało we mnie to co najlepsze.
Tę książkę należy przeczytać. Ona daje wybór pomiędzy staniem się ignorantem samego siebie albo człowiekiem, który rodzi się na nowo. Bo jak wiemy wszystko zależy od nas samych.
No więc, grubego gościa w sobie już dojrzałem: to ktoś, kto zwycięża nie innych, ale siebie samego; gruby gość to to, co we mnie najlepszego i co mnie wyprzedza, prowadzi, inspiruje.

ozzy200

ilość recenzji:129

brak oceny 24-11-2010 10:53

misiak297
Książka: Zapasy z życiem (Schmitt Éric-Emmanuel)
Data dodania: 2010-08-07 11:09


1 osoba poleca ten tekst.

BiblioNETka utrzymuje się z reklam. Jeśli chcesz nam pomóc, prosimy o wyłączenie ich blokowania na naszej stronie. Jak to zrobić?. Dziękujemy i zapewniamy, że nasze reklamy nie będą ryczały, ani przeszkadzały w przeglądaniu serwisu! :)
Jun jest wychowankiem ulicy. Codziennie, stojąc na japońskim bruku, usiłuje wcisnąć ludziom rzeczy, których sam wstydziłby się kupować. Każdy jego dzień jest do siebie podobny. Być może dlatego Jun traktuje życie jak przykry obowiązek, nienawidzi świata, nie znajduje wspólnego języka z ludźmi, zresztą nawet nie próbuje go znaleźć. Nagle na jego drodze staje mistrz Shomintsu i namawia go do wstąpienia do swojej szkoły dla zawodników sumo. Jun uczy się wytrwale, poznaje tajniki walki i techniki medytacji. Okazuje się, że ta wiedza może go daleko zaprowadzić.

Schmitt poprzez "Zapasy z życiem" pokazuje, że sam jest w świetnej formie. Tak jak w przypadku swoich wcześniejszych dzieł, również w "Zapasach z życiem" przybliża w jakiś sposób obcą nam kulturę. Z jednej strony, myślę, że to bardzo ważne. Pokazuje tym samym, że nasz zakorzeniony w Europie model życia i postrzegania rzeczywistości nie jest jedynym. Jednak, z drugiej strony, można spokojnie odrzucić ten cały egzotyczny sztafaż, potraktować jako ciekawostkę. To dopiero pod płaszczyzną fabularną Schmitt przekazuje prawdy, mające charakter ponadkulturowy i uniwersalny.

Jun jest człowiekiem zamkniętym w sobie i nieprzystępnym. Swoją przypadłość nazywa alergią. Nie toleruje całego świata. Nie cierpi brzydoty rzeczywistości. Nie cierpi oddychania. Nie cierpi swego zajęcia. Nie cierpi ludzi. A przede wszystkim nie cierpi siebie. Być może dlatego czuje nienawiść pomieszaną z niepokojem, słysząc wciąż z ust Shomintsu "Widzę w tobie grubego gościa"*.

To właśnie Shomitsu uczy swego wychowanka - nie na sposób moralizatorski, a doświadczalny - radości życia i odczuwania świata. Rewolucja we wnętrzu Juna dokonuje się podczas oglądania zawodów sumo. Wtedy nie tylko musi pokonać swoje pierwotne uprzedzenia i przyznać się do pomyłki, ale po raz pierwszy znaleźć się w jakiejś grupie - choćby kibiców.

W szkole swojego nowego mentora Jun uczy się zapasów, jednak najważniejsze zapasy musi stoczyć sam ze sobą. Mistrz próbuje zaszczepić w nim szacunek dla samego siebie, wiarę we własne siły, wreszcie umiejętność dostrzeżenia w sobie "grubego gościa" - czyli kogoś, kto może wiele osiągnąć i kogoś, kto jest wiele wart. Czy Jun spojrzy na siebie inaczej? Droga do sukcesu jest bardzo wyboista - czy dojdzie nią do końca?

Mówiąc, że egzotyka jest niepotrzebna, miałem na myśli, że ta historia mogłaby się zdarzyć wszędzie. W każdym miejscu znajdzie się ktoś, kto nie ma wiary w siebie, kto musi stoczyć walkę sam ze sobą, aby pokonać swoje fałszywe wyobrażenie o sobie. To mógłby być każdy, w każdym miejscu i czasie.

"Zapasy z życiem" to kolejna historia z cyklu "Opowieści o Niewidzialnym" i doskonale się w ten cykl wpisuje (choć to nie ta klasa co "Oskar i pani Róża" czy "Dziecko Noego"). Schmitt mówi jasno: zapasy z życiem trzeba zacząć od zapasów z samym sobą. Kiedy wreszcie pokona się wszystkie dawne traumy i wewnętrzne uprzedzenia, można uwierzyć w siebie i osiągnąć wiele sukcesów. To prawda może banalna, ale taka, o której zazwyczaj się zapomina albo nie odnosi się do siebie. Właśnie za przekazanie tej prawdy - tak oczywistej, ale zamiatanej pod (życiowy) dywan - jestem w stanie Schmittowi wybaczyć zbyt łatwe - moim zdaniem - zakończenie. Być może takie miało być. Przecież to literatura, która ma zmieniać człowieka i która - biorąc pod uwagę, jak popularnym pisarzem jest Schmitt - na szczęście zmieniać go może. A wydaje mi się, że taki "świat na sposób Schmitta" jest po prostu lepszy.