Szaleństwo ma różne oblicza... "Wariatka" Joanna Jodełka
Joanna Jodełka? Hmm, nie znam, ale poznam, bo widzę potencjał, w tytule, rzecz jasna. Krótko, zwięźle i na temat, czyli tak, jak lubię, bez zbędnych słów. Taki monolog wewnętrzny prowadziłam przeglądając najnowszą książkę Joanny Jodełki, bo kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, ale jestem po lekturze, trochę niewyspana, czytałam do czwartej nad ranem, ale wiem jedno, potrzebna mi mocna, czarna kawa, istna siekiera, bo nie mogłam się po prostu oderwać.
Joanna jest pacjentką szpitala psychiatrycznego, powód - depresja, nie akceptuje siebie i otoczenia, odmawia przyjmowania leków i robi wszystko, by utrudnić sobie powrót do zdrowia. Wszystko zmienia się, kiedy w szpitalu odwiedza ją młody chłopak i wręcza książkę, którą Joanna napisała wiele lat temu, a która nie została wtedy wydana. Tylko, że to już nieaktualne, bo książka ujrzała światło dzienne, ktoś ją opublikował, a Joannie grozi niebezpieczeństwo, bo historia opowiedziana w książce jest prawdziwa, stanowi niemal dosłowny zapis wydarzeń związanych z tajemniczym zaginięciem niejakiej Justyny Lenart. Wtedy zmieniła jedynie nazwiska i dopisała wymyślone zakończenie niewyjaśnionej sprawy, teraz okazuje się, że w nowo wydanej książce podano prawdziwe nazwiska osób związanych z dochodzeniem, czyli bliskich zaginionej i osób odpowiedzialnych za śledztwo. Na domiar złego jedna z pacjentek próbuje Joannę udusić i pisarka wie, że to nie przypadek, ktoś naprawdę chce pozbawić ją życia. Joanna zaczyna brać leki, bez nich depresja tylko się pogłębi, a ona nie będzie w stanie odkryć tajemnicy sprzed lat. Jednocześnie opisuje wszystko, co dzieje się obecnie z licznymi odniesieniami do swojej pierwszej książki, to jej terapia i próba odkrycia prawdy.
"Wariatka" Joanny Jodełki jest dowodem na to, że w Polsce również powstają świetne, trzymające w napięciu historie, w których nic nie jest oczywiste i czytelnik do końca nie wie, jak potoczą się wydarzenia. Mocną stroną tej książki jest główna bohaterka, czyli Joanna, autorka kryminałów, wdowa, która do szpitala trafiła po śmierci męża. Jej postać jest niejednoznaczna, czytelnik czuje się wodzony za nos i nie potrafi stwierdzić, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy to jedynie wytwór chorej wyobraźni pacjentki szpitala psychiatrycznego. Ale nie sposób nie lubić Joanny, to przebojowa dziewczyna, obdarzona niebanalnym poczuciem humoru i mająca smykałkę do rozwiązywania trudnych, kryminalnych spraw. Poza tym jest doskonałą manipulatorką i niemal wszystkich potrafi owinąć sobie wokół palca. Pobyt w szpitalu wiele ją nauczył, jej znajomość leków oraz ich działania jest godna podziwu i sprytnie z tej wiedzy korzysta, bo bez "groszków", jak je nazywa, nie byłaby w stanie normalnie funkcjonować, a jej mózg musi pracować na najwyższych obrotach, by wyjaśnić sprawę sprzed lat i uwolnić się od poczucia winy.
Najnowsza książka Joanny Jodełki to powieść psychologiczna z wątkiem kryminalnym, bardzo dobrze napisana, ciekawie skonstruowana, z wieloma zwrotami akcji. Gimnastyka szarych komórek gwarantowana, a potrzeba rozwikłania zagadki i dopasowania elementów rozsypanej układanki jest ogromna, bo autorka niczego nie ułatwia, a wręcz przeciwnie, gmatwa i miesza czytelnikowi w głowie. Ale tę książkę trudno odłożyć przede wszystkim ze względu na wyjątkową i charyzmatyczną postać Joanny, której szczerość i dość specyficzne poczucie humoru znakomicie podkreślają klimat tej opowieści.
"Chce mi coś powiedzieć i to coś pewnie będzie prawdą. Oczywiście prawdą, jaką zna. Ale czy są inne prawdy niż te, które znamy? Przecież tylko one są prawdziwe i obowiązujące. Trzeba rewolty, żeby je obalić." Ten fragment wiele mówi o książce, przekonajcie się koniecznie.