TOKSYNA

Moja bliska koleżanka ma przykry nawyk: raz na pół roku staje się fanatykiem swojego wegetarianizmu i postanawia nawrócić kogoś z naszych wspólnych znajomych na tenże nurt. Pech chciał, że tym razem padło na mnie...
Tą drogą otrzymałam niniejszą książkę. Książka - jak wiadomo - napisana przez doskonałego pisarza, a poza tym przez osobę bardzo kompetentną medycznie. Trudno się dziwić reżyserom, że swego czasu zabijali się o scenariusze spod pióra Cooka. Każda z jego książek trzyma w przyjemnym napięciu, ale nie jest bardzo natarczywa w tym względzie. Cook kładzie większy nacisk na merytorykę niż na fontanny krwi. "Toksyna" nie jest wybitnie przesycona wiedzą medyczną, aczkolwiek skłoniła mnie raz czy dwa do wyciągnięcia słownika pojęć medycznych. Wracając do mojej koleżanki - zapewniała mnie, że dwa razy zastanowię się nad zakupem mięsa, a cztery przed zjedzeniem surowej parówki (no cóż - taka mała słabostka). Hmm, czekałam na spełnienie jej przepowiedni, bo bardzo chętnie spróbowałabym innej diety, ale niestety - trafiła kosa na kamień. Niestety - nie jestem mięsolubem. Niestety - JESTEM MIĘSOFILEM!! Dlatego oddałam książkę i podziękowałam, po czym pojechałam do domu ugotować mięso. ;)

Nie obiecuję, że "Toksyna" spodoba się wszystkim ludziom. Jedyne co można o niej powiedzieć z pewnością, to to, że podaje prawdę odnośnie produkcji mięsa - przynajmniej 90% tego produktu. Dlatego jeśli ktoś szuka motywacji lub potwierdzenia swojego postanowienia - książka poda mu kilka dowodów na swoje uzasadnienie, ale nie spodziewajmy się po niej wielkich rzeczy. To poprostu kawałek niezłego thrillera medycznego. A pod kątem jego gatunku - warto śledzić pana Cooka.