Motyw szpitala psychiatrycznego od lat jest obecny i cieszy się sporą popularnością w filmie i literaturze - wystarczy wspomnieć takie klasyczne już produkcje jak "Lot na kukułczym gniazdem", "K-Pax", "Przerwana lekcja muzyki", "Gothika", "12 małp" czy "Dom szaleńców". To miejsca zwykle położone na uboczu i na różne sposoby odgrodzone od "normalnego" świata, a przez to niepokojące, budzące grozę, ale i niezdrową fascynację. Ich pacjenci, osoby z rozmaitymi zaburzeniami psychicznymi w różnych stadiach i o różnym nasileniu - od nieprzystosowanych społecznie jednostek ze skłonnościami samobójczymi po psychopatycznych seryjnych morderców - od zawsze intrygowali i budzili ciekawość, byli przedmiotem mrożących krew w żyłach opowieści, źródłem niesamowitych pogłosek i domysłów - ze względu na swą niepokojącą odmienność, otaczającą ich aurę tajemnicy, grozy i niezrozumienia, a po trosze i łatkę kogoś w rodzaju romantycznego bohatera.
Johan Theorin w swojej najnowszej powieści wykorzystał znany i popularny motyw tworząc przejmujący thriller psychologiczny - jednak z naciskiem na drugi człon tego określenia. "Święty Psychol" to klaustrofobiczna, mroczna i pełna niespodzianek podróż do niezgłębionego świata najskrytszych ludzkich uczuć i emocji, najtajniejszych fantazji, najbardziej bolesnych wspomnień.
Jan Hauger przeprowadza się do niewielkiego miasteczka Valla w Szwecji, by podjąć pracę opiekuna w przedszkolu. Nie jest to jednak zwyczajna placówka - uczęszczają do niej dzieci pacjentów pobliskiej Kliniki Świętej Patrycji, szpitala psychiatrycznego o zaostrzonym rygorze, zwanego nieformalnie przez mieszkańców miasteczka Świętym Psycholem. W ramach eksperymentu medycznego i dla podtrzymania więzów rodzinnych niektórzy pacjenci mogą widywać się ze swoimi dziećmi - służy temu podziemny korytarz łączący przedszkole ze szpitalem, którym dzieci są doprowadzane przez opiekunów do pokoju widzeń pod czujnym okiem strażników. Jan, choć jest bardzo oddanym, cenionym i lubianym opiekunem, nie trafił w to miejsce przypadkowo. Bardzo szybko okazuje się, że nie tylko on ma ukryte intencje; inni pracownicy przedszkola również mają do zrealizowania własne plany, a szpitalni strażnicy przekonują, że nie istnieją tak surowe i restrykcyjne zabezpieczenia, których nie dałoby się obejść.
Jan Hauger jest bohaterem, który od samego początku budzi w czytelniku wiele wątpliwości i wywołuje podskórny niepokój.
Podejrzany wydaje się samotny, nie mający stałej pracy trzydziestolatek, który szuka towarzystwa dzieci i który właściwie tylko z nimi czuje się naprawdę dobrze. Nasz niepokój wzrasta, a wyobraźnia zaczyna pracować na najwyższych obrotach, kiedy autor niby mimochodem wspomina o dwóch znaczących wydarzeniach z przeszłości bohatera; wydarzeniach, które w istotny sposób wpłynęły na jego osobowość i charakter, a także doprowadziły do tego konkretnego punktu życia.
Właściwie akcja powieści rozgrywa się na trzech płaszczyznach czasowych; wspomnienia z młodości przeplatają się z wydarzeniami sprzed kilku lat i teraźniejszością; sekret bohatera trzeba odkrywać misternie krok po kroku dopasowując do siebie fragmenty układanki, jaką są różne etapy jego życia. Okazuje się, że przeżyta w młodości trauma, pobyt w szpitalu psychiatrycznym, wybór drogi życiowej i praca polegająca na opiece nad kilkuletnimi dziećmi bardzo ściśle wiążą się ze sobą - jednak nie w sposób, jaki podejrzewacie. Zapewniam Was, że związek ten jest dużo bardziej nieoczywisty i zaskakujący, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jeśli schemat fabuły wydaje Wam się znajomy, muszę Was zmartwić, ale jesteście w błędzie. "Święty Psychol" jest powieścią mocno przewrotną, nic tu nie jest takie, jak się wydaje - nawet dla czytelnika zaznajomionego z konwencją gatunku, który jest przekonany, że nic już go nie zadziwi. Johan Theorin bawi się z nami w kotka i myszkę, błyskotliwie podrzuca fałszywe tropy, jednak na tyle niejednoznaczne i podstępnie, że nawet najbardziej uważny i podejrzliwy czytelnik da się zwieść. I choć fabuła wydaje się boleśnie ograna, motywy nużąco znajome, a bohaterowie przewidywalni, rozwój akcji - ani specjalnie dynamiczny, ani trzymający w nieznośnym napięciu - stopniowo utwierdza nas w przekonaniu, że "Święty Psychol" to prawdziwy literacki i psychologiczny majstersztyk. Zaskakują przede wszystkim portrety bohaterów i relacje pomiędzy nimi w niepokojący sposób nawiązujące do znanego powiedzenia Marka Twaina: "Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu."
Wraz z rozwojem fabuły i odkrywaniem tajemnicy Jana Haugera przekonujemy się, jak mocno złożona jest ludzka natura, jak
dojmująca potrafi być samotność, poczucie wyobcowania i niezrozumienia (to chyba skandynawskim pisarzom wychodzi najlepiej) i jak wielka jest potrzeba ich przełamania. Theorin ukazuje różne oblicza i przyczyny wyalienowania, opowiada o towarzyszących mu uczuciach lęku, pragnienia zemsty, miłości przeradzającej się w obsesję, niezniszczalnym poczuciu straty i krzywdy, trudnościach w nawiązaniu normalnych, zdrowych relacji z otoczeniem, gdy jest się maksymalnie skoncentrowanym na własnym wnętrzu i doznanym cierpieniu. Dramatyczna, choć pozornie zwyczajna historia Haugera przeraża, zmusza do refleksji o tym, dlaczego tak trudno wyrwać się z zaklętego kręgu własnej krzywdy i odnaleźć w świecie ze swoimi traumatycznymi wspomnieniami i mrocznymi fantazjami. Autor stawia pytania o to, dlaczego fascynuje nas zło i skąd w nas łatwość do obdarzania zaufaniem ludzi, których napotykamy na swojej drodze, skąd skłonność do samooszukiwania się i nie dostrzegania w porę grożącego nam niebezpieczeństwa. W dużej mierze są to pytania pozostawione bez odpowiedzi, czego najlepszym dowodem jest przewrotne, dwuznaczne zakończenie.
"Święty Psychol" to znakomity thriller psychologiczny z ciekawie zarysowaną intrygą kryminalno-sensacyjną, która jednak pozostaje w tle esencjonalnej, intensywnie emocjonalnej rozprawy o różnych obliczach ludzkiej samotności.