"Roku pańskiego tysiąc osiemset siedemdziesiątego szóstego szesnastoletnia Katarzyna Bolnicka uciekła z domu."
Nie wiedziała jednak z pewnością jakie tego będą konsekwencje...
Przygoda Joanny i jej zwariowanej rodzinki rozpoczyna się w momencie zamordowania pewnego, całkowicie im nieznanego mężczyzny. Zapewne nie miałoby to dla nich żadnego znaczenia, gdyby nie to, że nieboszczyk miał przy sobie ich adresy...
Komiczne postacie, zabawne wydarzenia, tajemniczy skarb i morderstwo w tle sprawiaja, że książka nie pozwala sobie oderwać od siebie czytelnika, doprowadzając go do licznych wybuchów nieopanowanego śmiechu.
Dodatkowo najbardziej zaskakuje nas zakończenie, które... przeczytajcie sobie sami
" - Nie wiem, skąd mamy wiedzieć, że kilkadziesiąt, a nie kilka albo kilkaset - zaprotestowała gniewnie Teresa.
- Przecież to widać! Wół by zauważył!
- Ani jeden wół nie zaglądał do studni - przypomniała z urazą moja mamusia."