Tytuł Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę kojarzy mi się z inną genialna książka Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931-1936. Jednak Maciągowi daleko do mistrzostwa Kazimierza Nowaka dlatego nawet nie będę próbować porównywać z sobą tych pozycji. Robert Maciąg (zmiana imienia w tytule tylko dlatego, że pisarz od 9 lat przebywa na emigracji jest dla mnie niezrozumiała) wiele miejsca poświęca swoim wewnętrznym przeżycia, które skłoniły go do odbycia tej samotnej eskapady. Właśnie te fragmenty bywają irytujące natomiast opis żmudnej trasy, walki z samym sobą jak najbardziej na plus.