Być może zabrzmi to niewiarygodnie, ale Szwecja to kraj egzotyczny. Wprawdzie nie rosną tam palmy, nie faluje ciepłe morze, a słońce świeci trochę krócej niż u nas, ale ? organizacja państwa, obyczajowość, dystans emocjonalny mieszkańców wobec siebie, gotowość niesienia pomocy, stosunek do cudzoziemców i wreszcie umiłowanie przyrody ? wszystko to różni Szweda od mieszkańca Kontynentu (tak nazywają Szwedzi tę część Europy, która nie jest Skandynawią.
Tytuł jest trochę przewrotny. Autor zapewne nazwał książkę ?Przepustką do Raju? nie dlatego, że jest tam faktyczny raj, ale dlatego, że tak myślał o Szwecji chyba każdy zanim pojawił się tam po raz pierwszy. Słowo ?Szwecja? było owiane legendą od początku lat 70. ubiegłego wieku.
Mieszkał tam kilka lat i dzięki temu mógł wybrać najciekawsze wątki dotyczące nie tylko rdzennego środowiska ?tubylców?, ale również takie, które tworzyły się na styku kultury szwedzkiej i polskiej. Na tle tego ?trochę dziwnego? kraju zaprezentował barwne postacie budzące jednocześnie podziw, wesołość, niewiarę, niechęć, zazdrość, a przede wszystkim ciekawość.
Jednym z jego bohaterów jest redaktor naczelny wielkiego magazynu prasowego, który podczas weekendu pokazuje, jak wyładować hamowaną przez cały tydzień agresję, nie szkodząc nikomu, a także trudną sytuację, w jakiej się znalazł poślubiając kobietę o 20 lat młodszą, podczas gdy cała męska Szwecja żeni się z kobietami starszymi od siebie.
Autor ukazał wręcz niewyobrażalny dla Polaków komfort szwedzkich więzień, do których nie umywają się nawet polskie domy wczasowe.
Skrytykował fatalną decyzję władz szwedzkich w kwestii przygarnięcia migrantów muzułmańskich z dżihadystami włącznie, na skutek czego szwedzki raj zamienia się coraz bardziej w piekło, a decydenci i dziennikarze z głównych mediów udają, że nic się nie stało.
Jest więc o czym poczytać, tym bardziej, że niektóre wycinki z życia mieszkańców Szwecji miał okazję porównać z ich odpowiednikami w Polsce.
Książkę czyta się jednym tchem, co wcale nie znaczy, że jest ?lekka, łatwa i przyjemna?. Jest jak najbardziej poważna, bo z gatunku non fiction, czyli po naszemu: literatura faktu. Każda jej strona, akapit, linijka i każde słowo zostawiły wcześniej ślad w życiu autora, dlatego może być potraktowana jako świadectwo.
Polecam serdecznie