Po przeczytaniu meyerowskiego "Zmierzchu" byłam pewna że nie siegnę juz po żadną z wampirycznych powieści. Tymczasem "WzM" wpadły mi w ręce zupełnie przypadkiem i stały się jedną z ulubionych książek. Bohaterowie są cudowni, świetnie nakreśleni, przypominają mi moich własnych znajomych. Cały świat jest dość realistyczny: typowe miasteczko w Teksasie, uniwersytet, kilka ulic na krzyż. Tylko że to miasto skrywa niezwykłą tajemnicę, za której poznaniem kryje się wielkie niebezpieczeństwo... W całości urzekło mnie także to, że jest pisana bardzo miłym, zrozumiałym językiem. Akcja jest niesamowicie dynamiczna, właściwie nigdy nie wiadomo co się za chwilę przydarzy. Polecam wszystkim, bo naprawdę warto. Gdy już raz znajdziesz się w Morganville, to wszakże nie możesz go opuścić :)