Przy całym zalewie książek podróżniczych - blondynek w puszczy, gringo u dzikich czy babć podbijających czarny ląd, Pożegnanie z Afryką jest jak perła na kamienistym szlaku, i choć może dziwić zestawienie literatury pięknej z prozą stricte reportażową nie można nie zauważyć punktów zbieżnych. Podobnie jak B. Pawlikowska, W. Cejrowski czy B. Meder Karen Blixen przedstawia zderzenie kulturowe człowieka osadzonego w cywilizacji europejskiej z egzotyką odmiennej tradycji i kultury, przemycając przy tym sporo treści dydaktycznych. W przeciwieństwie jednak do wyżej wymienionych Karen Blixen pisze wyłącznie z potrzeby serca, bez wizji jakiegokolwiek honorarium czy zyskownych kontraktów w razie popularności dzieła. Przede wszystkim zaś nie ulega modzie, która dziś literaturę podróżniczą stawia w czołówce bestsellerów.
Karen Blixen, duńska krew w sercu kontynentu afrykańskiego, notuje spostrzeżenia, przelewa na papier odniesione wrażenia jednak nie z podróży z której wróci i przerobi w intratny interes, lecz ze zwyczajnego życia wśród nielicznej grupki autochtonów, bez pewności czy kiedykolwiek jeszcze zobaczy las iglasty, przywdzieje ciepłe palto i mroźnym zimowym wieczorem przejdzie tłumnym deptakiem Kopenhagi czy Paryża gdzie studiowała malarstwo.
To nie misja zawodowa zawiodła Karen Blixen na plantację kawy u podnóża gór Ngong, lecz nieprzewidywalne koleje życia przy całej gamie skrajnych emocji od tęsknoty i targającego duszę sentymentu, przez obawę, strach i niepewność, po pełną akceptację zmian i zrozumienie, wreszcie także i miłość, którą autorka skierowała na drugiego człowieka i na cały otaczający nowy, dopiero co odkryty świat. Niesamowite pokłady wrażliwości i refleksyjna natura stanowią bazę literackiego talentu duńskiej pisarki, która nie tylko zauważa i analizuje, ale także mistrzowsko ubiera w słowa, znakomicie zarysowując klimat tak ten geograficzny jak i duchowy. Że życie pisze najlepsze scenariusze wiadomo od dawna, a autobiograficzna powieść Karen Blixen tylko potwierdza tę prawdę. Czytając Pożegnanie z Afryką czuje się pasję z jaką autorka kreśli swe spostrzeżenia, z książki bije naturalność i wyjątkowe nieskrępowanie pisarskie. Karen Blixen wykazała, że górzysty skrawek kenijskiej ziemi może stać się pretekstem do snucia wielkiej opowieści o życiu. Pożegnanie z Afryką jest obrazem metamorfozy tęsknoty za cywilizacją białego człowieka ewoluującej w przeszywający ból rozstania z czarnym lądem, przede wszystkim zaś z kawałkiem osobistej, kilkunastoletniej historii łączącej skrajne emocje od romantycznej miłości po tragedię, które los osadził na tle malowniczego pejzażu afrykańskiego interioru.