Kupa. Ta książka to kupa. „Kupa czego” – zapytacie. Cóż ta kupa złożona jest z ze smutków, prowincjonalnych wyobrażeń ot tym jak powinna wyglądać ambitna literatura i całej serii wypadków głównej bohaterki po których żyć się odechciewa. Naprawdę. Nie kupujcie tej książki. Nie czytajcie tej książki. No chyba że chcecie czytać wyjątkowo nudną i pesymistyczną książkę o kobiecie z której wydobywały się różne złote wydzieliny. Ten pomysł może i nawet jest ciekawy, ale uwieżcie mi. W praktyce nie jest. Jest za to nudna opowieść jak to życie można sobie spieprzyć, jak można być niezaradnym i głupim, i w końcu, jak NIE pisać książki. Naprawdę dawno nie czytałem takiej marnej książki.