Seria "Kaci Hadesa" jest niczym silny, uzależniający narkotyk. Mimo że porusza niezwykle trudną, bolesną tematykę, która przeszywa czytelnika na wskroś, to jednak nie sposób jej nie pokochać. I choć świat Katów rządzi się swoimi prawami i zasadami, jakie mogą okazać się dla czytelników szokujące, nawet bulwersujące czy gorszące, to jednak autorka w mistrzowski sposób uświadamia, że mimo wielu wad, wciąż są ludźmi dobrymi, dla których najważniejsze jest dobro przyjaciół i bliskich kobiet. Zestawienie dwóch skrajnych światów, jakie obserwujemy od pierwszego tomu, to dowód na to, że nie można niczego oceniać po pozorach, bo czasem religia może stać się idealną przykrywką dla potwornych, bestialskich, zdaje się bezkarnych działań, natomiast ludzie pochopnie uznani za brutali, mogą okazać się źródłem niezwykłej opiekuńczości i głębokiej miłości.
?Musiałem być w swoim życiu dwiema różnymi osobami. Zaczynało do mnie docierać, że żadna z nich nie była prawdziwa. Obydwie były tylko pozorantami. Rider udawał Kata, ale zawsze trzymał się na zewnątrz. Kain udawał proroka, na zewnątrz okazując siłę, lecz w środku paraliżował go strach. Jeśli obydwaj byli oszustami, to kim ja, do cholery byłem? Kim byłem naprawdę??
W tej części historia skupia się na osobie Kaina, wcześniej nam znanego jako Ryder. To postać, którą chyba już każdy zdążył znienawidzić. Wkradł się nie tylko w łaski członków klubu, ale również do serca Mae, udawał jej przyjaciela, a wszystko w konkretnym, bezdusznym celu. Gdy razem z bohaterami poznaliśmy jego prawdziwe oblicze, nie sposób było otrząsnąć się z szoku. Misternie uknuta przez okrutną sektę intryga rozbudziła uczucie nienawiści i chęci zemsty. Nie wszystko jednak jest czarne czy białe, nie można jednoznacznie ocenić człowieka, nie znając jego przeszłości czy motywów. Ten tom ukazuje nam całe życie Kaina, jego fundamenty, marzenia i emocje. Co jeśli człowiek, którego wszyscy mają za wcielenie zła, jest tylko lichą marionetką w rękach kogoś sprytniejszego?
"Czułem tylko, że moją duszę pochłania ciemność. Czułem tylko nienawiść, która zmuszała moje serce, by nie przestawało bić. Czułem, że wypełnia mnie zło. I ten jeden raz nie próbowałem mu się oprzeć. Prorok Kain umarł, a jego miejsce zajął diabeł."
To, co najbardziej mnie urzekło w serii Tillie Cole, to ukazanie miłości, jako najdoskonalszego leku. W tym wypadku jest podobnie, tylko głębokie, prawdziwe uczucie jest w stanie zmyć wszelkie grzechy, uzdrowić duszę, ocalić, wyzwolić w sercu dobro. Dwójka psychicznie i fizycznie pokiereszowanych ludzi razem tworzy kojącą całość, która dzięki wsparciu, zrozumieniu i przebaczeniu, z każdym dniem rośnie w siłę i wiarę, że jest jeszcze coś pięknego na tym świecie. Są rany, o jakich nigdy nie da się zapomnieć, a jednak pokrewna dusza pozwala patrzeć ze spokojem w przyszłość, bo przecież razem można zaznać prawdziwego szczęścia. Tylko czy każdy zasługuje na drugą szansę?
Ta część zdecydowanie różni się od pozostałych, daleko jej do pikantnego romansu, ma raczej formę szczerej spowiedzi, w której czytelnik zatraca się bez pamięci. Portrety psychologiczne głównych postaci są nakreślone nienagannie, dzięki czemu zagłębiamy się coraz mocniej w ich duszach i umysłach, a wszelkie wspomniane doświadczenia umożliwiają nam wreszcie słuszną, sprawiedliwą ocenę tych osób. Autorka w mistrzowski sposób podkreśliła wielowymiarowość postaci, gdyby nie ich zwierzenia, nie bylibyśmy w stanie poznać prawdziwego oblicza, bo maski, jako dawno założyli, stały się niemal częścią osobowości. Któż wie, do jakich tragedii by doszło, gdyby nie kiełkująca miłość, która wstrząsnęła umysłem, otrzeźwiła i umożliwiła podjęcie odpowiednich, choć niełatwych decyzji.
"Odkupienie" to zdecydowanie mocna, wstrząsająca historia, przesycona wulgaryzmami oraz dosadnymi opisami brutalnych rytuałów, od których włos jeży się na głowie. Osoby o słabych nerwach zdecydowanie powinny być ostrożne lub dawkować sobie lekturę, gdyż jest ona dość ciężkim doświadczeniem nawet dla fanów mocnych wrażeń, a jednak ma w sobie coś magicznego, co przyciąga, obezwładnia i choć zapewnia psychiczne tortury, nie sposób jej nie pokochać.
"Łatwo jest przymknąć oko na czyjeś grzechy, gdy zaślepia nas miłość."
Czwarty tom "Katów Hadesa" jest wciągającą, otumaniającą, mroczną powieścią o pokucie, próbie zadośćuczynienia win, przebaczeniu, lecz także o uzdrawiającej mocy prawdziwej miłości. To lektura miażdżąca psychicznie, która wywołuje całą lawinę skrajnych emocji, począwszy od paraliżującego strachu, poprzez ból czy obrzydzenie, aż do kiełkującej nadziei i wiary, że każdy zasługuje na nowy start i szczęście. Przygotujcie się na wiele oszałamiających niespodzianek, nieoczekiwane zwroty akcji to siła napędowa fabuły, dlatego pochłoniecie ją z zapartym tchem i wypiekami na twarzy! Musicie jednak uważać, ta pozycja roztrzaska wasze serca w tysiące małych kawałeczków, których już nigdy nie da się poskładać w idealną całość! Polecam gorąco!