Tytuł tomiku autorstwa Małgorzaty Wałejko skojarzył mi się z piosenką Stinga. Choć śpiewać nie potrafię zanuciłam pod nosem ?Ill send an SOS to the Word I hope that someone gets my message in a bottle?. Zdobyłam się na odwagę, wyłowiłam butelkę i przeczytałam wiadomość. Zdecydowanie każdy z listów wart jest lektury? Małgorzata Wałejko jest żona, mamą, świecką dominikanką, pedagogiem, teologiem, publicystką i blogerką. Sporo odpowiedzialnych ról jak na młodą, trzydziestotrzyletnią kobietę. ?Listy w butelce. 3 lata z 33? to zbiorek tekstów z ostatnich trzech lat, które autorka umieszczała na swoim blogu Abandon. Autorka pisze między innymi o swojej rodzinie, wychowaniu dzieci i pracy. Jak wiele blogujących mam tematy czerpie z prozy życia. W jej opowieściach zwyczajna codzienność przeplata się z poważnymi przemyśleniami na temat wiary i Pana Boga. Małgosia (pozwolę sobie na taką poufałość, w koncu różnica wieku między nami nie jest taka duża) wspomina szczęśliwe chwile z rodzinnych wakacji, ale dotyka także trudnych tematów, jak utrata nienarodzonego dziecka. Najbardziej podobały mi się te felietony, w których autorka opowiada o swoich dzieciach, patrzy na świat oczami najmłodszych członków rodziny, próbuje zrozumieć zaskakujący sposób myślenia maluchów. Jednak za najbardziej pouczające muszę uznać teksty dotyczące miłości i małżeństwa. Zupełnie nowym tematem były dla mnie kwestie związane z Zakonem Świeckich Dominikanów, po tych fragmentach Małgosia zaimponowała mi się jeszcze bardziej. Tomik ?Listy w butelce. 3 lata z 33? zawiera rewelacyjne teksty młodej, mądrej i zwyczajnej dziewczyny, która zachwyciła mnie swoim normalnym podejściem do życia, pięknymi, wartościowymi tekstami, głęboką wiarą i rozsądkiem. Właśnie takie bohaterki dnia codziennego podziwiam najbardziej!