Dla polskiego i europejskiego czytelnika mniej znana, ale jednocześnie bardzo ważna bitwa morska na Pacyfiku. Była ona wynikiem próby zahamowania amerykańskiej ofensywy, oraz obrony Filipin, ważnych ze względu na surowce naturalne.
Autor rezygnuje z szerokiego wprowadzenia do tematu, krótko zapoznaje nas z pozycjami Amerykanów, oraz przyczynami, które skłoniły Japończyków do podjęcia kroków ofensywnych i prób zlikwidowania siły morskiej przeciwnika w tym rejonie.
Bitwa pomiędzy 24 a 25 października 1944, toczona była na morzu Sibuyan, w cieśninie Surigan oraz koło wyspy Engafio, zakończyła się dla Japonii kompletnym fiaskiem.
Cała dramaturgia walki, tonących okrętów, śmierci zbierającej swoje żniwo na atakowanych jednostkach, pierwsze samobójcze loty japońskich kamikaze, wspaniale dokumentowane są na stronicach książki.Tej zdolności nie można autorowi odmówić.Analiza samej bitwy, beznadziejność prób japońskiej ofensywy, wobec przygniatającej przewagi Amerykanów, stanowią rzetelną część napisanej pracy.
Dla mnie jedynym słabym punktem, jest próba wplecenia wątka polskiego w wiry bitwy pod Leyte. Henry Pyzdrowski, pilot, częściowo nawet bez samolotu miał stanowić małe urozmaicenie, oraz wprowadzić nas w stosunki panujące na okrętach amerykańskich. Także przetłumaczone dialogi w niektórych punktach wydają mi się trochę śmieszne, jakby nie dopasowane do warunków w których zostały wypowiedziane.
Książka, jako całość, jest wspaniałą lekturą , wzbogacającą naszą wiedzę o tej można , śmiało powiedzieć, największej bitwy morskiej II Wojny Swiatowej .