Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Kłopoty w Hamdirholm

książka

Wydawnictwo Fabryka Słów
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Hej ho, hej ho, na handel by się szło! Tak, tak, to już nie te czasy, kiedy krasnoludy nie wychylały nosa z najgłębszych szybów kopalni. Nadeszła nowa era - era kupiectwa, era kontaktów między rasowych i - co najważniejsze - era zysku.

A Pradziadek Dolgthrasir już dopilnuje, żeby klan Hamdira był w awangardzie zmian. Choćby miał swoich ziomków tam zaciągnąć za brody!

Inaczej mówiąc: za górami, za lasami, za rzekami żył sobie klan Hamdira. Wykuwali szyby w kopalniach, wypasali kozy, tłukli się czym popadło z sąsiednim klanem swoich odwiecznych wrogów. Aż przyszła wiosna... A wiosna jaka jest, każdy wie - śniegi topnieją, kwiatki kwitną, hormony szaleją... Z wiosną zawsze nadchodzą kłopoty.

W `Kłopotach` znajdziesz WSZYSTKO, co klasyczne, archetypiczne fantasy mieć powinno! Do tego końska dawka śmiechu i kpiny. Czy może być coś lepszego?
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 15.10.2009

RECENZJE - książki - Kłopoty w Hamdirholm

4.7/5 ( 11 ocen )
  • 5
    10
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    0

pigwa2

ilość recenzji:15

brak oceny 14-01-2010 14:42

Książka "Kłopoty w Hamdirholm" to zbiór opowiadań Wojciecha Świdziniewskiego sprawdzają się, jako niezobowiązująca, rozrywkowa lektura, w której źródłem humoru jest w dużej mierze gra stereotypami fantasy. Autorką recenzji książki "Kłopoty w Hamdirholm" jest Beatrycze Nowicka z serwisu Esensja.pl

Opowiadania humorystyczne stanowiły znaczny procent wszystkich tekstów publikowanych w „Science Fiction”. Część z nich była naprawdę zabawna, część (szczęśliwie mniejsza) żenująca, najwięcej oczywiście plasowało się pomiędzy. Zdecydowaną większość zazwyczaj zapominało się niedługo po przeczytaniu. Opowiadania Świdziniewskiego o Hamdirholm należały do chlubnych wyjątków. Do dziś jeszcze uśmiecham się na wspomnienie finałowej sceny „Kłopotów z Hamdirholm” i słów „Oto Sprakki!”. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po zbiór opowiadań wydany po sześciu latach od pojawienia się „Kłopotów...” na łamach SF, zawierający oprócz trzech opublikowanych wcześniej tekstów („Kłopoty w Hamdirholm”, „Wiosna w Hamdirholm” i „Kolejne kłopoty w Hamdirholm”), pięć nowych: „Kwiat paproci”, „Zmiany”, „Harna”, „Zapach kobiety”, „Ourobouros”.

Przeczytałam... i zdziwiłam się niepomiernie, gdyż wszystko wydało mi się mniej śmieszne, niż pamiętałam. Pomyślałam, że chyba zrobiłam się za stara, a może to kwestia ponurej jesiennej aury. Zajrzałam więc do starych numerów SF i zorientowałam się, że do tekstów wprowadzono szereg zmian. Większość z nich jest drobna: przeróbki pojedynczych zdań i cięcia w dialogach, niemniej zdarzyło się też, że w paru miejscach wypadły dłuższe fragmenty. Okazało się jednak, że zmiany te znacząco wpłynęły na odbiór opowiadań, o czym później, gdyż najpierw wypada przedstawić książkę tym, dla których będzie ona pierwszą wizytą w Hamdirholm.

Cała historia zaczyna się w momencie, gdy do siedziby Synów Hamdira (uczciwej, krasnoludzkiej kopalni) powraca Baugi, prawnuk przywódcy klanu, wraz ze swoją żoną Arien. Problem w tym, że okazuje się ona... elfką. Wywołuje to oczywiście konsternację rozmiłowanych w tradycji rodaków Baugiego i szereg komplikacji. Pojawienie się Arien jest też pierwszą z wielu zmian, które czekają Hamdirholmczyków. W kolejnych opowiadaniach do krasnoludzkiej siedziby przybywają kolejni mniej lub bardziej (z naciskiem na bardziej) ekscentryczni goście, sami natomiast gospodarze, pragnąc iść z duchem czasu planują pewne... dość drastyczne innowacje (w rodzaju zajazdu dla ożywieńców). Wątek Baugiego i Arien przewija się przez cały tom i organizuje fabułę książki. Poza nim trudno mówić o większych wątkach – spora część tych opowiadań ma na celu po prostu wprowadzenie szeregu zabawnych scenek. Z jednej strony trudno się w nich dopatrzyć jakiś niekonsekwencji, z drugiej – często są one porzucane po tym, jak już posłużą za pretekst do dowcipnej sytuacji, lub ograniczają się do owych kilku śmiesznych momentów.

Jak już wspomniałam, opowieści z Hamdirholm to opowiadania humorystyczne i jako takie w dużej mierze są graniem na obecnych w fantasy konwencjach. Mamy więc zawsze baczące na to „czy coś się kalkuluje” i lubiące mocne trunki krasnoludy, również chlejących co niemiara, niezbyt rozgarniętych barbarzyńców, etc. Najbardziej komiczne efekty daje przy tym odwracanie schematów vide wiecznie użalający się nad sobą, zniewieściały wampir. Zabawne są także niektóre perypetie miłosne. Poza tym humor „Kłopotów...”, jest generalnie dosyć przaśny, że wspomnę o żartach na temat chędożenia owiec, opisach kaca i efektów towarzyszących1), czy wampirze Colemanie, którego ulubioną rozrywką jest zanieczyszczenie posiłków i odzieży osób przezeń nielubianych nietoperzym łajnem2). Do mniej fortunnych pomysłów zaliczyć trzeba kpienie z Tolkiena (nie, żebym należała do ortodoksyjnych fanów, jednak jest to rzecz nieszczególnie nowa, zwłaszcza w wydaniu takim jak tu, gdy w Hamdirholm pojawia się drużyna, w skład której wchodzą m.in. wiecznie ućpany Gandzialf, Borostwór, elf Golas i niziołek Dildo).
Książkę czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Polecam!