Wydaje się, że lansowana dziś "tolerancja" usiłuje znieść takie pojęcia jak herezja i ortodoksja. A przynajmniej nie wypada tych słów głośno wypowiadać, cóż więc dopiero wziąć je na sztandary jako tytuły swoich książek! Owa "tolerancja" wydaje się pełnić rolę knebla, przez który nie można już prowadzić rzeczowej dyskusji na poziomie, jaką potrafił prowadzić angielski erudyta Chesterton. Powiedział on kiedyś, że jeśli każdy kończyłby swoją wypowiedź słowami: "Ale oczywiście mogę się mylić" - nie byłoby z kim rozmawiać, co chyba najlepiej pokazuje, że Cheserton właściwie pojmował tolerancję. Do napisania "Heretyków" skłoniła go chęć polemiki ze współczesnymi mu wybitnymi filozofami i pisarzami, takimi jak Shaw, Wells, Kipling. Szanuje ich za spójność światopoglądów, ale wykazuje błędy ich myślenia, kóre z jego perspektywy są herezją. Skarżono się, że książka "Heretycy" poddaje krytyce współczesne filozofie, ale w ogóle nie proponuje filozofii alternatywnej. Jeśli Chesterton wie, co jest herezją, niech napisze, co jest ortodoksją - tak zrodził się zbiór esejów zatytułowany "Ortodoksja", jako próba odpowiedzi na to wyzwanie, a zarazem duchowa autobiografia pisarza. Książka "Heretycy" wywołała burzliwe dyskusje, poruszyła odbiorców, skłaniając ostatecznie do odstawienia emocji na bok i do samookreślenia: co jest herezją, a co ortodoksją dla mnie. Jeśli nie wiem - wspomniana na początku "tolerancja" zdmuchnie moją tożsamość.