Z powieścią Wojciecha Kuczoka pt. „Gnój” spotkałam się po raz pierwszy rok temu. Na przeczytanie książki zdecydowałam się jednak pod wpływem filmu, który powstał na jej podstawie. Powieść jest zupełnie inna, ale podobnie jak jej ekranizacja robi wielkie wrażenie.
Na wstępie autor nadaje powieści podtytuł Antybiografia, budząc tym spore obiekcje części czytelników. W „Pręgach” bohaterowi nadane jest imię autora powieści. Być może fakt, że autorem scenariusza do filmu jest sam Kuczok wywołuje u czytelnika to poczucie sprzeczności. Być może wynika to z faktu, że trudno uwierzyć, iż treści chwilami tak drastyczne mogą być fikcją literacką. Określenie antybiografia wskazuje jednak, że historia przedstawiona w powieści nie jest opisem osobistego doświadczenia autora.
Film zdecydowanie różni się od powieści. „Gnój” opisuje świat otaczający bohatera, film natomiast skupia uwagę raczej na tym, co dzieje się w jego psychice i w jaki sposób doświadczenia z dzieciństwa w pływają na jego dorosłe życie. O czym tak właściwie jest powieść? W recenzjach, z którymi się spotkałam przedstawiana jest jako opowieść o dorastaniu, przemocy, wychowaniu, jeszcze gdzie indziej nazwana jest historią dzieciństwa. Według mnie „Gnój” opowiada o rodzinie. Rodzinie, w której nie od zawsze metodą wychowawczą była przemoc. W pierwszej części książki znajdujemy informację, że ojciec Starego K. nigdy nie bił swoich dzieci. Zatem to nie traumatyczne doświadczenia Starego K. były „uzasadnieniem” stosowanych przez niego metod wychowawczych. To wysoki autorytet ojca oraz wojna, podczas której wychował się bohater wywołała u niego żądzę władzy, chęć wymuszenia bezwzględnego posłuszeństwa. Stary K. usiłował zdobyć autorytet wywołując strach – kto nie jest posłuszny z miłości, ten jest posłuszny ze strachu. Mówił on o miłości, mimo że sam nie bardzo wiedział jak kochać. Umiał jedynie wyznawać uczucia posługując się niedorzecznymi neologizmami, takimi jak ukochane głupczę pieczone. Ciekawie przedstawiona jest w powieści jego reakcja na płacz. Stary K. w takich sytuacjach nie wiedział jak się zachować. Brak płaczu to jedyne, o co był w stanie prosić.
„Gnój” to opowieść o rodzinie. Nie tylko tej, w której wychował się Stary K. oraz tej, której w nieudolny sposób starał się być głową. Przedstawiona jest tutaj również rodzina Spodniaków, rodzeństwo Starego K. oraz ojciec Szczurka, którego bohater poznał w sanatorium. Żaden z tych modeli rodziny nie może być powszechnie uważany za prawidłowy. Główny bohater dorasta w otoczeniu, które nie sprzyja jego prawidłowemu rozwojowi psychospołecznemu. Zawiódł dom, szkoła, Kościół... Chłopiec nie miał skąd czerpać prawidłowych wzorców.
Ostatnią rzeczą, na którą chciałabym zwrócić uwagę, jest tytuł książki. Można interpretować go na kilka sposobów. Gnojem może być bohater powieści, jako dziecko rasy ludzkiej, które na każdym kroku ma podporządkowywać się komuś, kogo nawet nie potrafi nazywać ojcem. Stary K. wciąż szuka okazji, by „zgnoić” syna, próbując okazać mu swoją wyższość i tresując go niczym zwierzę. Wpływ na interpretację tytułu może mieć też zakończenie powieści, gdzie ten dom zalewa gnój, gdzie w sposób bardzo dosadny ukazana jest kara, jaka spotyka jego mieszkańców, gdzie bohaterowie mają wrażenie, jakby „gniły im sumienia” i wreszcie gdzie najbardziej drastycznie opisuje Kuczok śmierć Starego K.
„Gnój” jest książeczką stosunkowo niewielkich rozmiarów. Mimo to ciężko byłoby przeczytać ją jednym tchem. Nie jest to tak zwana „lekka lektura”, ale poważna powieść dla poważnych czytelników. Zdecydowanie polecam ją wszystkim, dla których książka służy czemuś więcej, niż pozbyciu się wolnego czasu.