Kryminał do spokojnego czytania, stopniowego zagłębiania się w kolejne odsłony zagadkowej sprawy, chwytania różnorodnych perspektyw w zależności od przesłuchiwanych świadków, odkrywania skrywanych sekretów, wyciągania znaczących szczegółów i sprawnego kojarzenia faktów. Wszystko oprawione małomiasteczkowym kolorytem Wejherowa z początku dwudziestego wieku. Sympatyczny główny bohater, nieco zmanierowany sławą i odnoszonymi sukcesami detektywistycznymi, pruski urzędnik państwowy, inspektor Ignaz Braun. Ambitny, błyskotliwy, elegancki, mający swój niepowtarzalny styl bycia, ceniący dyskrecję i powściągliwość, przedstawiony z lekkim humorem. Interesujący rzut na historię fotografii, wizyta w najstarszym w mieście atelier, wypełnionym ambrotypami, kalotypami, dagerotypami, światłodrukami, zdjęciami stereoskopowymi, albuminami, płytami szklanymi, kolorowanymi odbitkami solnymi, portretami sylwetkowymi, widokami przyrody, scenkami rodzajowymi i medalionami.
Inspektor Ignaz Braun przebywa na urlopie w Wejherowie, w którym pięć lat wcześniej dokonał rozwikłania bardzo skomplikowanego śledztwa, tu też poznał swoją żonę. Ceniony i lubiany przez mieszkańców miasteczka, przypadkowo znów znajduje się w centrum uwagi. Jako jeden z ostatnich widział ofiarę morderstwa, Theodora Pratza. Kto mógł zabić znanego i sędziwego fotografa? Komu zależało na jego śmierci? Z jakiego powodu dopuszczono się zbrodni? Wydaje się, że śledztwo utknęło w martwym punkcie, nie ma punktów zaczepienia, a wytypowanie potencjalnych podejrzanych jest niezwykle trudne. Czyżby pojawiła się pierwsza nierozwiązana sprawa morderstwa w karierze inspektora? Bardzo interesująco napisana powieść kryminalna, w klasycznym stylu, z ciepłą narracją, niepowtarzalną atmosferą, nostalgiczną nutą historii, znakomicie dostosowanymi do epoki dialogami. Przyjemne zaczytanie, ze smakiem i dobrym gustem. Wiedziona ciekawością sięgam po ostatni tom trylogii "Fabryka Pokory".